Oddam miastu pieniądze za obiad!
- Zamiast zasłużonych rolników odznaczyliście samorządowców - zarzucił władzom miasta Stefan Szymik, przewodniczący zarządu dzielnicy Kokoszyce, w której odbywały się tegoroczne dożynki miejskie. - Zamiast naszych rolników zaprosiliście gości z Czech! - kontynuował wzburzony.
Niespodziewanie jednym z najbardziej palących problemów podczas dzisiejszej sesji Rady Miasta stał się temat dożynek miejskich, które odbyły się 19 września w dzielnicy Kokoszyce w Wodzisławiu. Według obecnego na obradach sesji przewodniczącego zarządu dzielnicy, Stefana Szymika, w opinii wielu mieszkańców po dożynkach pozostał niesmak.
Pierwszy zarzut, jaki wytoczył w kierunku władz miasta Stefan Szymik, dotyczył ilości zaproszeń, które zostały wysłane do rolników z poszczególnych dzielnic. - Pytam, bo ludzie są niezadowoleni – argumentował Szymik. Drugie pytanie nawiązywało do kryteriów, jakimi kierował się urząd miasta przy wyborze osób, którym wręczano odznaczenia. - Dożynki to święto rolników, a nie samorządu. Zamiast nagrodzić osoby, które ciężko pracują na roli, odznaczyliście sami siebie – stwierdził z przykorością Szymik. Przypomniał też, że zgodnie z wcześniejszymi ustaleniami, na dożynkach miały zostać odznaczone tylko 2 osoby, z czego jedna statuetka miała być nagrodą za najładniej udekorowaną posesję. - Ostatecznie, nie wiedzieć czemu, w niedziele okazalo się, że stateuetek jest 10, a na scenie, zamiast rolników, pojawiają się wyłącznie samorządowcy. Moja sąsiadka ma 80 lat, całe życie pracowała na roli i co? Nic! – kontynuował Szymik.
W odpowiedzi, którą przedstawił mu naczelnik wydziału strategii rozwoju miasta, Zbigniew Podleśny, usłyszał, że dożynki to święto lokalnej społeczności i ich ostateczny kształt zależy przede wszystkim od woli mieszkańców. - Urząd pełni rolę pomocniczą. Mam przed sobą trzy listy gości zaproszonych na dożynki. Jedna z nich w całości pochodzi od rady dzielnicy. Nie było żadnych wskazań z waszej strony, chociaż mieliście taką możliwość – stwierdził naczelnik w nawiązaniu do pytania o zaproszenia dla rolników. Dodał też, że oznaczeni za pracę na roli zostali przede wszystkim rolnicy dzielnicy Kokoszyce, która była gospodarzem dożynek.
Wypowiedź naczelnika zbulwersowała Szymika. - Wam się chyba coś pomyliło. Dożynki miejskie organizuje miasto, a dzielnica jest instancją pomocniczą. Na dożynkowym obiedzie nie było rolników, tylko samorządowcy. Podajcie mi numer konta, to wam zwrócę pieniądze za obiad, bo jest mi wstyd. To rolnicy powinni być uprzywilejowani, a nie my! - argumentował Szymik.
Do dyskusji włączył się radny Władysław Szymura, który również spotkał się z sugestiami, że przy organizacji dożynek pominięto rolników z innych dzielnic. - Z kolei sprawa przyznawania statuetek była niesmaczna – skomentował radny.
Jeszcze dalej posunął się radny Roman Szamatowicz. - Jeśli faktycznie odpowiedzialność za organizację dożynek ponosi dzielnica, a nie miasto, to wnosze, żeby następne dożynki był dzielnicowymi – stwierdził. - Powołaliśmy rady dzielnic, nie po to, żeby się nimi wysługiwać. Czy wy przypadkiem nie zapomnieliście o zwykłych mieszkańcach? – dopytywał z kolei radny Grabowiecki.
Ostatni zarzut wobec władz miasta dotyczył obecności 17-sto osobowej, czyli większej, niż przewidywano, delegacji z Ostrawy. - Podejrzewam, że osoby z listy zaprosiły jeszcze kilku swoich współpracowników i stąd ta liczba. Polska gościnnośc wymagała jednak, by nie zostawiać ich pod bramą – zauważył naczelnik Podleśny. - Szkoda tylko, że aż trzech Czechów otrzymało statuetki, a nasi rolnicy nie – odpowiedział mu Szymik.
MaS
Komentarze (4)
Dodaj komentarz