Mróz nie odpuszcza, ale są koksiaki
Wraz z nadejściem mrozów w kilku punktach Wodzisławia pojawiły się koksiaki. Te wolnostojące piece wypełnione żarzącym się koksem miały ogrzać wszystkich zmarzniętych. - Bardzo dobre rozwiązanie - zachwala Bartek Czech.
Dokładnie 6 koksiaków zostało ustawionych w trzech punktach miasta. Dwa trafiły na teren po byłym dworcu PKS. Przy metalowych koszach gromadzili się więc wszyscy oczekujący na autobus. Przy kolejnych dwóch ogrzewali się ci, którzy trafili na wodzisławski rynek. Ostatnie dwa ogrzewały przechodniów na ul. Kubsza.
Jutro na ulice miasta mają trafić kolejne cztery piece. Najprawdopodobniej ustawione zostaną m.in. przed szpitalem i przychodnią.
Koksiaki są na stanie Służb Komunalnych Miasta. Dotychczas były wykorzystywane zaledwie dwa razy, tzn. przy okazji organizowanej wigilii dla mieszkańców oraz Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. W obu przypadkach wydawać się mogło, że wykorzystano je bardziej w celach dekoracyjnych niż jako źródła ciepła. Dziś jednak, szczególnie dla tych, którzy nad żarem zacierali ręce, nie miało to żadnego znaczenia. Możliwość ogrzania się chociaż na chwilę pozamykała usta największym krytykom tego zakupu.
(mim)
Komentarze (0)
Dodaj komentarz