Do prezydenta po pracę i wsparcie
Jedni przychodzą do prezydenta z prośbą o pomoc w rozwiązaniu trudnych, życiowych problemów, inni by wręczyć mu swoje CV. Są również tacy, którym robi się lepiej, gdy tylko pokrzyczą na głowę miasta. Choć niektóre sprawy są naprawdę błahe, prezydent stara się pomóc każdemu.
Spektrum problemów, z jakimi wodzisławianie przychodzą do prezydenta, jest naprawdę szerokie. Sporo osób odwiedzających prezydencki gabinet przychodzi, by prosić o pracę. – W takich sytuacjach odsyłam mieszkańców do Urzędu Pracy. Pytam też, w jakim charakterze chcieliby pracować i doradzam, gdzie w danym przypadku najlepiej złożyć CV – wyjaśnia Mieczysław Kieca.
Wiele próśb o pracę dotyczy zatrudnienia na stanowiskach urzędniczych. – W takich sytuacjach wyjaśniam, że kandydatów na stanowiska urzędnicze wyłania się wyłącznie w drodze konkursu – podkreśla Kieca. Do włodarza zgłaszają się również osoby, głównie kobiety, które chciałyby pracować w Urzędzie Miasta jako sprzątaczki. – Problem w tym, że w urzędzie sprząta firma zewnętrzna. Mimo wszystko staram się pomóc i za zgodą mojej rozmówczyni przekazuję CV firmie sprzątającej – zapewnia Kieca.
Są również tacy, którzy przychodzą, by wyżalić się prezydentowi i prosić o pomoc. Powody są różne: trudny rozwód, uzależnienie alkoholowe czy brak środków na utrzymanie dzieci. – Zawsze weryfikuję otrzymane informacje, ponieważ zdarzały się przypadki, że ktoś przekonywał mnie o swojej trudnej sytuacji rodzinnej, a po szerszym wywiadzie okazywało się, że próbował jedynie wyłudzić pomoc finansową – twierdzi prezydent i dodaje, że każda trudna sprawa wymaga dłuższej rozmowy i że do żadnej z nich nie można podchodzić szablonowo.
Jak się okazuje, mieszkańcy Wodzisławia odwiedzają prezydenta nie tylko w jego gabinecie, ale również w … domu. – Nie jest tajemnicą, że mieszkam w rynku, więc zdarzały się już niespodziewane wizyty – wspomina włodarz. Mieczysław Kieca stara się jednak chronić swoje życie prywatne i w takich sytuacjach zazwyczaj zaprasza rozmówcę na spotkanie w Urzędzie Miasta. Ale i od tej reguły bywały odstępstwa.
Do Mieczysława Kiecy złaszają się nie tylko wodzisławianie, ale i mieszkańcy gmin ościennych. – Niektóre osoby są przekonane, że jako prezydent jestem zwierzchnikiem burmistrzów i wójtów. Wyprowadzam ich z błędu i wskazuję, gdzie i na jakiej podstawie mogą uzyskać pomoc i wsparcie na terenie swoich gmin – przekonuje prezydent.
Mieczysław Kieca zapewnia, że lubi spotkania i rozmowy z mieszkańcami. – Dostaję mnóstwo sygnałów, że z wzajemnością. Mieszkańcy chwalą, że można ze mną miło i otwarcie porozmawiać – cieszy się włodarz. – Często są zaskoczeni. Spodziewają się, że zastaną w gabinecie kogoś starszego. Raz musiałem się niemalże legitymować – dodaje Kieca.
Nie wszyscy są jednak tak przyjaźnie nastawieni do prezydenta. W jego gabinecie pojawiają się również osoby nastawione roszczeniowo, które przyszły tylko pokrzyczeć na reprezentanta miasta. – Zdarzało się, że ktoś wszedł i na wstępie zaczął krzyczeć, że jeśli czegoś nie załatwię, to na mnie nie zagłosuje – wspomina, jednak zaraz dodaje, że większość tematów, z którymi przychodzą wodzisławianie, to konkrety. – Do każdej sprawy podchodzę bardzo poważnie i w każdej staram się pomóc – zapewnia Mieczysław Kieca.
MaS
Komentarze (31)
Dodaj komentarz