W Bursztynku dzieci nie narzekają na nudę

Dorota Płaczek – terapeuta, pedagożka, surdopedagog, tyflopedagog, terapeuta integracji sensorycznej, specjalista ds. autyzmu, a przede wszystkim matka i właścicielka placówki opowiedziała nam o swojej niezwykłej pracy na rzecz najmłodszych. Poznajcie miejsce, które powstało z pasji i miłości do dzieci.

Skąd pomysł na taką, a nie inną nazwą Punktu Przedszkolnego? Dlaczego Bursztynek?
Dorota Płaczek: Bursztynek, bo bursztynek kojarzy się z morzem, a ja znad morza pochodzę. Dla mnie bursztyn to nieoszlifowany diament. To zupełnie tak jak nasi podopieczni, którzy dzięki naszej opiece, wsparciu, terapii stają się tym oszlifowanym diamencikiem. Przeprowadzając się na Śląsk bardzo chciałam stworzyć coś swojego, tak by otoczyć opieką tych wszystkich potrzebujących wsparcia, ukierunkowania, zwrócenia uwagi na występujące deficyty rozwojowe. Od zawsze ceniłam w ludziach ich dobro, empatię oraz wrażliwość na otoczenie. Jestem absolwentką pedagogiki rewalidacyjnej i terapeutycznej. Wybierając ten kierunek wiedziałam, że chcę pracować z drugim człowiekiem. Niepubliczny Terapeutyczny Punkt Przedszkolny „Bursztynek” daje mi taką możliwość ale i moim pracownikom, specjalistom. W tym miejscu jest ogromna część mnie i mojego domu.

Co Panią sprowadziło na Śląsk, do naszego miasta?
D: To co najważniejsze - miłość mnie tu przywiodła. Gdy miałam 16 lat i jeszcze mieszkałam nad morzem, moi obecni teściowie przyjeżdżali systematycznie na wakacje. Odwiedzali swoją rodzinę. Przyjeżdżali z synem, który dziś jest moim mężem. Tak rozpoczęła się nasza wspólna droga.

Czy otwarcie Terapeutycznego Punktu Przedszkolnego od zawsze było Pani marzeniem?
D: Miałam za sobą już kilka historii pracowniczych. Po pierwsze, chciałam zrobić coś z myślą o sobie. Po drugie, mam w sobie mnóstwo miłości i chciałam oddać część swojego serca innym. Zwłaszcza maluchom, które potrzebują wsparcia i pomocy. Rodzic nie zawsze jest świadom tego, gdzie się udać, co zrobić, jak ukierunkować swoje dziecko. Chcę im w tym pomóc. Chcę dzielić się swoją wiedzą i pasją. Śmiało więc można powiedzieć, że spełniam swoje marzenie. I to z ogromnym powodzeniem.

Ile osób Pani zatrudnia?
D: Naszą bursztynkową rodzinkę tworzy 11 osób. Pracujemy od godziny 6:00 do 16:00. Sprawujemy opiekę na 36 pociechami, z czego 24 uczęszcza do naszego przedszkola, a 12 do żłobka. Bursztynek charakteryzuje naprawdę bogata oferta zajęć. Stawiamy na terapię. Chcemy pokazać dzieciom, że to one są sprawcą swojego działania.

Mogłaby Pani powiedzieć coś więcej na temat tej metody?
D: Podczas pracy z dziećmi przywiązujemy ogromną uwagę do naturalnych środków dydaktycznych. Sięgamy po to co nas otacza. Garnki, przyrządy kuchenne, warzywa, wodę, ziemię, śnieg. Prowokujemy do przenoszenia, dotykania, łączenia i rozłączania przedmiotów. Inspiruję się metodą Felicji Affolter. Metoda ta zakłada, że dziecko musi poczuć się sprawcą czynu. Nie wyręczamy naszych podopiecznych. Dzięki temu zbierają oni nowe doświadczenia, dowiadują się o przyczynach i skutkach poszczególnych działań. Uczą się zaangażowania w to co robią. Otwiera się na działanie nowych bodźców i dzięki temu rozszerzają zakres poznawania rzeczywistości. Sprawność dziecka działa na wiele zmysłów. To jest podstawa mojej działalności.

To jest właśnie to co wyróżnia Bursztynek na tle innych przedszkoli i żłobków w mieście?
D: Czy wyróżnia? Nie wiem. Nie zastanawiałam się nigdy nad tym. Wiem, że jesteśmy przykładem dla innych przedszkoli, które czerpią inspirację z naszych działań. Robimy wszystko to, co powinniśmy robić. Co każdy dobry pedagog powinien robić. Myślę, że niesłychanie ważne jest, aby wkładać w to co się robi całe swoje serce. Chcemy, aby dzieci czuły się w Bursztynku jak w domu. Dajemy im poczucie bezpieczeństwa, uczymy podstawowych wartości. Ponadto bursztynkowe ciocie mają cudowne pomysły. Nie zamykają się w ramach programowych. Wychodzą ponad. Tworzą, działają. Są niesłychanie kreatywne. Uzupełniają się, są wyrozumiałe. Wymyślają dzieciom tematyczne tygodnie, edukują przez zabawę. Myślę, że to jest naprawdę wspaniałe. U nas zawsze wiele się dzieje. Staramy się, aby wszystko prosperowało na odpowiednim poziomie. Celowo nie mówię, że na najwyższym. Dobrze jest mieć do czego dążyć. Chcemy być coraz lepsi. W końcu robimy to dla dzieci, a one są najważniejsze. Chcemy, aby czuły się wyjątkowe. Dlatego nie osiadamy na laurach. Chcemy, aby nasi podopieczni mogli korzystać ze sprzętu, który udaję się pozyskać z Unii Europejskiej. Ostatnio otrzymaliśmy kolejne dofinansowanie na wyposażenie sali dydaktycznej, w tym zakup tablicy interaktywnej, komputera, przyrządów do terapii sensorycznej, sprzętu do uwagi słuchowej łącznie ze słuchawkami, pobudnikami. To niesłychanie istotne, bo do naszego Punktu uczęszczają dzieci z autyzmem. To właśnie oni mogą liczyć m.in. Trening uwagi słuchowej, terapię integracji sensorycznej, TUS – trening umiejętności społecznych, dogoterapię, muzykoterapię, terapię behawioralną, której edukację właśnie ukończyłam.

Czy warto wysyłać swoje dziecko do takiego punktu, w którym funkcjonują grupy integracyjne?
D: Uważam, że integracja społeczeństwa jest niesłychanie ważna. Jesteśmy Terapeutycznym Punktem więc w naszym przedszkolu dzieci zdrowe uczęszczają do grup z dziećmi, które mają orzeczoną niepełnosprawność. To zupełnie normalne i konieczne. Zwłaszcza w czasach, w których żyjemy. Musimy uczyć nasze pociechy, że inny nie oznacza gorszy. Musimy nauczyć akceptacji tej inności i pokazać, że wszyscy, bez względu na jakiekolwiek ograniczenia, jesteśmy wyjątkowi. Dzieci muszą wiedzieć, że empatia jest ważne. Muszą wiedzieć, że inności nie trzeba się bać ani od niej uciekać.

Czy rekrutacja do NTPP Bursztynek nadal trwa?
D: Na chwilę obecną można dopisać się do listy rezerwowej. Już teraz znajduje się na nich 27 chętnych do przedszkola i 17 do żłobka. Codziennie odbieram kilka telefonów z zapytaniem o wolne miejsca. Zapotrzebowanie jest ogromne. Dlatego myślimy o otwarciu kolejnego punktu na terenie Wodzisławia Śląskiego. Mam nadzieję, że już wkrótce będę mogła podzielić się tą radosną nowiną. Trzymajcie kciuki!

Czy pandemia coś zmieniła w funkcjonowaniu Bursztynka?
D: Musieliśmy wstrzymać naszą działalność na kilka miesięcy. Wdrożyliśmy nauczanie zdalne, jednak w tym trudnym okresie zadbaliśmy o kontakt bezpośredni, dostarczając paczkę z podstawowymi materiałami do prac plastycznych dla wszystkich naszych podopiecznych. Mogliśmy jednak liczyć na rodziców naszych dzieci, którzy wykazali się ogromną wrażliwością. Dobro zawsze powraca. Ta sytuacja pokazała, że żyjemy we wspaniałej małej bursztynkowej społeczności.

Gdzie znajduje się Niepubliczny Terapeutyczny Punkt Przedszkolny Bursztynek?
W Wodzisławiu Śląskim, na ulicy Piłsudskiego 3.