Tyle kosztują zagraniczne delegacje
Od około 13 do 15 tysięcy rocznie wydaje Urząd Miasta w Wodzisławiu na delegacje zagraniczne do miast partnerskich – powiedział na ostatniej sesji prezydent Mieczysław Kieca. Informacja o kosztach była pokłosiem sugestii radnego Ryszarda Zalewskiego, by oszczędzać także na wyjazdach.
- Czy delegacje zagraniczne to nie jest zbyt duże obciążenie finansowe dla miasta? Mam prośbę. Zastanówmy się, czy nie można by i tutaj poszukać oszczędności – zasugerował na ostatniej sesji radny Ryszard Zalewski.
Wodzisław ma cztery zaprzyjaźnione miasta partnerskie. To Gladbeck w Niemczech, Karvina w Czechach, Alanya w Turcji i Sallaumines we Francji. Do Gladbeck podróżują zawsze 4 osoby. - Koszt delegacji to około 3 tysięcy złotych. Na kwotę składa się płata za transport, czyli w tym wypadku samolot, ubezpieczenie i koszt diet. Do ich naliczenia obliguje rozporządzenie ministra – wyjaśnił radnym prezydent Mieczysław Kieca.
Do Turcji leci 5 osób. Koszt wojażu to 6-7 tysięcy złotych. - Podróżujemy tanimi liniami lotniczymi – podkreślił prezydent. W przypadku wyjazdu do czeskiej Karviny wystarczy z kolei zapłacić tylko za paliwo.
Ostatnie miasto partnerskie to Sallaumines we Francji. Niedawno wróciła stamtąd czteroosobowa delegacja z Wodzisławia: prezydent Mieczysław Kieca, wiceprezydent Eugeniusz Ogrodnik oraz radni Izabela Kalinowska i Roman Szamatowicz. Koszt wyjazdu? 3,5 tysiąca złotych. - W przypadku podróży do wszystkich miast partnerskich urząd płaci w skali roku od 13 do 15 tysięcy. Myślę, że za utrzymanie tak cennych kontaktów to nie jest duża kwota – stwierdził prezydent.
Do dyskusji włączyła się radna Teresa Rybka. Jej zdaniem wydatki na delegacją są jednak niewspółmiernie wysokie do korzyści, jakie przynoszą zagraniczne wojaże. - Wielokrotnie apelowałam o wskazanie, jakie korzyści przynoszą delegacje i do tej pory się nie doczekałam. Proszę o konkrety – zwróciła się do prezydenta.
- Dzięki wyjazdowi do Sallaumines dzieci z Wodzisławia będą mogły na 2 tygodnie jechać za darmo do Francji – odpowiedziała jej radna Izabela Kalinowska. Z kolei przewodniczący Jan Grabowiecki stwierdził, że wszystkie inne kraje jeżdżą i nikt nie widzi problemu w tym procederze. - Już za Serwotki chciałem zabrać osoby z rad dzielnic, żeby zobaczyli, jak pracują inne samorządy. Oczywiście można dowiedzieć się wszystkiego książek, ale to tak, jakbym siedział tu a myślał o kosmosie – podsumował przewodniczący.
(m)
Komentarze (0)
Dodaj komentarz