Miasto pompuje kasę w Sakandrzok
Tylko w tym roku miasto wydało 12,556 tys. zł na odpompowywanie nadmiaru wody z zalewiska Sakandrzok, które powstało w wyniku działalności kopalni, czego nie potrwierdzają jednak żadne dokumenty, więc w związku z tym miasto nie ma prawa zwrócić się do sądu o odszkodowanie.
Problem nadmiaru wody w zalewisku Sakandrzok wrócił w tym roku. Długotrwałe i obfite opady deszczu doprowadziły do tego, że wodę trzeba było odpompowywać, za co miasto zapłaciło 12,556 tys. zł. W przeciwnym skończyłoby się podtopieniami, między innymi przy ul. Piaskowej.
Na dzień dzisiejszy odpowiedzialność za Sakandrzok ciąży na władzach miasta, czego w przeciągu ostatnich kilku lat próbowały uniknąć. Miasto zwróciło się do Kompanii Węglowej z wnioskiem o tzw. przywrócenie stosunków wodnych do stanu sprzed deformacji terenu, jednak bezkutecznie. Nie pomogły też pisma do parlamentarzystów, Wojewódzkiego Inspektora Ochrony Środowiska czy Prokuratury Rejonowej.
W 2009 roku miasto ogłosiło przetarg na projekt likwidacji zalewiska z oparciu o najtańszą metodę. Wygrała firma Inżynieria Sanitarna z Siemianowic Śląskich. 19 kwietnia tego roku firma zgłosiła się do urzędu z pozwoleniem na budowę gotowym opracowaniem, które zakłada odwodnienie terenu tunelem prowadzonym pod byłym nasypem kolejowym. Sama wartość projektu wyniosła 127 tys. zł. Koszt budowy odwodnienia to już kwota rzędu ponad 2,606 mln zł, a na to miasto nie ma w tej chwili pieniędzy.
Sytuacja wydaje się patowa, bo chociaż to kopalnia przczyniła się do powstania zalewiska, to znajduje się ono na terenie stanowiącym własność miasta i częściowo Skarbu Państwa. - Na dzień dzisiejszy próba wznowienia postępowania na podstawie ustawy o prawie wodnym nie wróży sukcesu. Nie mamy potwierdzenia, kto jest winny powstania tego zalewiska i w związku z tym nie możemy wnieść do sądu o odszkodowanie – stwierdził podczas obrad komisji ochrony środowiska naczelnik Tadeusz Dragon.
- A może by wziąć wodę z Sakandrzoka przepuścić przez zbiornik rewizyjny? - zaproponował radny Balcer. - Nie wolno wpuszczać tej wody do kanalizacji ściekowej – oburzył się przedodniczący komisji, radny Janusz Wyleżych. - Panie Balcer, proszę o tym zapomnieć – dodała naczelnik Janina Szymecka – Pysz i dodała, że w przyszłości należy pomyśleć o podziale kosztów za odpompowywanie wody ze Skarbem Państwa, co oznacza, że miasto będzie musiało w tej sprawie prowadzić negocjację ze starostwem.
MaS
Komentarze (3)
Dodaj komentarz