Czubaszek trawy nie jadła
Maria Czubaszek, pierwsza dama polskiej satyry, była w piątek gościem Miejskiej i Powiatowej Biblioteki Publicznej w Wodzisławiu. - Tomasz Jacyków gdy mnie widzi woła "pani Mario, botoks się kłania!". A wy ile dalibyście mi lat? Kto da więcej? Młodzi powiedzą, że przyjechała Maria Dąbrowska – żartowała.
W piątek po południu w MiPBP w Wodzisławiu odbyło się spotkanie z Marią Czubaszek, legendą polskiej satyry, dziennikarką, felietonistką, gwiazdą „Spadkobierców” i autorką tekstów piosenek. Przywiózł ją Artur Andrus, który z racji innych obowiązków zawodowych nie mógł towarzyszyć Czubaszek. - Od razu przepraszam za mój głos. I tak jest koszmarny, ale 1 listopada wzięłam udział w kweście na Powązkach i Bóg mnie pokarał jeszcze gorszym – tłumaczyła swoją chrypę.
Maria Czubaszek przyjechała do Wodzisławia, żeby promować książkę "Każdy szczyt ma swój Czubaszek", w której Artur Andrus wnikliwie przepytuje Marię Czubaszek z jej twórczości oraz burzliwego życia towarzyskiego i rodzinnego. Ona sama podczas spotkania ciągle podkreślała, że właściwie nie ma się czym chwalić. - Może tym, że wygrałam w plebiscyt "Vivat NieNajpiękniejsi". Pokonałam nawet Jolę Rutowicz, która była przekonana, że chodzi o konkurs dla najpiękniejszych – tłumaczyła Czubaszek i dodała, że w plebiscycie reprezentowała kategorię "Stara, ale jara". - Jak dość długo nie palę, to tracę kontakt z rozumem – wyjaśniła.
Czubaszek przyznała, że zaskoczyła ją propozycja Andrusa, który stwierdził że zrobi z nią wywiad-rzekę. - Mówię mu: "Artur, to nie będzie ciekawe". Ja nie mam żadnej traumy, jak na przykład Kora, bo mi w czasach dzieciństwa żadem ksiądz ręki pod sukienkę nie wsadzał. Albo mój kolega Jan Pietrzak opowiadał, że w jego domu była taka bieda, że musiał zbierać trawę a jego matka robiła z niej zupę. Ja zupy z trawy nie jadłam. Żadnych innych rewelacji też nie miałam – zapewniała Czubaszek.
Pierwsza dama polskiej satyry zastanawiała się też, dlaczego tak chętnie zapraszają ją do telewizji. - Chyba dlatego, że mówię głupoty. Dlatego nie chodzę do poważnych programów. Raz się dałam wciągnąć do programu Babilon, bo zapewniali mnie, że temat będzie lekki. To miała być niespodzianka. Zaczyna się program na żywo a prowadzący oznajmia, że dziś porozmawiamy o ... krzyżu na Krakowskim Przedmieściu! - wspominała Czubaszek.
Maria Czubaszek, która już 30 lat jest żoną muzyka Wojciecha Karolaka, opowiedziała też o swoich dwóch małżeństwach. - Karolak to mój drugi mąż. Pierwszy był Czubaszek. Od początku nie był w moim typie. Myślałam, że się rozsmakuje, ale nie – mówiła. Wyjaśniła również, dlaczego nie przyjęła nazwiska swojego drugiego męża. - Jak wychodziłam za Karolaka, to on stwierdził: " Wiesz, że ja mam dobry sluch i zdaję sobie sprawę, że Karolak to brzmi jak nazwisko dla ciecia. Już słyszę jak wołają panie Karolak, odgarnij pan, bo ściegu napadało". No i zostało Czubaszek -
Spotkanie trwało 1,5 godziny. Później, bez przerwy na papierosa, Maria Czubaszek podpisywała książki.
(m)
Komentarze (0)
Dodaj komentarz