Za wykastrowanego psa mniej?
Miasto chce, by w przyszłym roku roczna opłata za posiadanie psa wynosiła 108 zł. Mniej, bo tylko 36 zł, mieliby płacić właściciele psów zaczipowanych. Do tych założeń wiceprzewodniczący Rafał Połednik dorzucił propozycję, by niższa stawka obowiązywała również właścicieli tych czworonogów, które są wykastrowane lub wysterylizowane.
Na dzisiejszej komisji zdrowia radni zapoznali się z propozycją rocznych stawek opłat, jakie w przyszłym roku będą musieli uiszczać właściciele czworonogów. Mniej, bo 36 zł, mają zapłacić posiadacze psów, które zostały trwale oznakowane poprzez mikroczipową identyfikację elektroniczną. Pozostali właściciele wydadzą 108 zł. Z opłaty mają być zwolnione osoby, które przygarną czworonoga ze schroniska, oraz właściciele psów zaczipowanych - ale tylko w roku, w którym dokonano elektronicznej identyfikacji psa.
Do tych propozycji wiceprzewodniczący Rafał Połednik dołączył jeszcze jedną. - Złożyłem wniosek, by preferencyjna kwota 36 zł obowiązywała również właścicieli wykastrowanych i wysterylizowanych czworonogów – powiedział nam wiceprzewodniczący. Jego zdaniem pomoże to w zmniejszeniu niekontrolowanego rozrodu i ograniczeniu problemu bezdomności zwierząt. - Czyli dramatu tych zwierząt – podkreślił dobitnie Połednik.
Wiceprzewodniczący dodał też, że niektóre miasta w Polsce wprowadziły już proponowane przez niego mniejsze opłaty, które mają zachęcać ludzi do sterylizacji i kastracji zwierząt. - Niektóre gminy dotują programy związane z tymi zabiegami – zaznaczył.
Pozostali radni nie przychylili się jednak do wniosku Połednika. Dwie osoby były przeciwne, dwie wstrzymały się od głosu, jedna była za. Wiceprzewodniczący nie zamierza się jednak poddawać. Ma zamiar powrócić do tematu na sesji lub innej komisji. - Takie opłaty uchwala się raz w roku. Więc albo teraz zajmiemy się tą kwestią, albo dopiero za rok. Poza tym warto o tym dyskutować, bo wokół wspomnianych zabiegów krąży wiele mitów i stereotypów. A cierpią zwierzęta – wyjaśnia.
Niech miasto o tym pomyśli
Z propozycją wiceprzewodniczącego Połednika zgadza się dr nauk weterynaryjnych z Rybnika, Wojciech Zwierzchowski. - Pracuję w tym zawodzie już wiele lat. Proszę mi wierzyć, że tu, na Śląsku, jeszcze nikt nigdy nie przyszedł do mnie, by uśpić miot ślepych psów albo kotów. A przecież coś z tymi zwierzętami się dzieje – ubolewa lekarz weterynarii.
W jego opinii niższa opłata może zachęcić mieszkańców Wodzisławia do wykonywania zabiegów kastracji i sterylizacji, a dzięki temu pomoże przede wszystkim w rozwiązaniu problemu bezdomności zwierząt. - Kilka lat pracowałem w Grodzisku Mazowieckim. Tam miasto dopłacało do zabiegów i w efekcie liczba bezdomnych psów bardzo się zmniejszyła – podkreśla lekarz weterynarii.
Wojciech Zwierzchowski zwraca też uwagę na kolejny aspekt – koszt utrzymania bezdomnych zwierząt w schroniskach. - Wodzisław wydaje z pewnością ciężkie pieniądze na ten cel. Podejrzewam, że gdyby miasto dopłacało do zabiegów lub wprowadziło niższą opłatę dla właścicieli psów wykastrowanych lub wysterylizowanych, to w dalszej perspektywie nie straciłoby, a jedynie zyskało – uważa. - Dzięki trwałemu oznakowaniu zwierzęcia, na przykład mikroczipowi, czworonogi nie będą już "niczyje". Zwierzę, opuszczające schronisko, powinno być wykastrowane bądź wysterylizowane. Podczas zabiegu chirurgicznego jednocześnie można zwierzę trwale oznakować przy pomocy mikroczipu - tłumaczy.
Weterynarz zwraca też uwagę na fakt, że chipowanie psów ma sens tylko wówczas, gdy jest połączone z kastracją i sterylizacją.
(m)
TUTAJ możesz przeczytać raport NIK-u o schroniskach dla zwierząt, w tym o dobrych praktykach kastracji i sterylizacji
Komentarze (3)
Dodaj komentarz