Dym o Sakandrzok
Temat Sakandrzoka zdominował ostatnie posiedzenie Komisji Gospodarki Komunalnej, Komunikacji i Łączności. Przy wspólnym stole w sali obrad spotkali się radni, prezydenci, projektant i kosztorysant z firmy przygotowującej projekt na likwidację zalewiska Sakandrzok oraz mieszkańcy bezpośrednio zainteresowani rozwiązaniem problemu.
Z kilkugodzinnej dyskusji trudno jednak było wyciągnąć konkretne wnioski bowiem każdy z uczestników reprezentował odmienne stanowisko. Władzom miasta zależało, aby przekonać mieszkańców, że przygotowana dokumentacja jest właściwa pod względem ekonomicznym, środowiskowym, ekologicznym i bezpieczeństwa. Celem projektanta było przedstawienie szczegółów technicznych i argumentów przemawiających za wyborem koncepcji, jaką firma wybrała do realizacji. Zebranych mieszkańców interesowała tylko konkretna deklaracja realizacji inwestycji – czyli rok 2012.
Na samym początku spotkania, tuż po przedstawieniu przez głównego projektanta zakresu zleconych jego firmie zadań rozpoczął się spór. Projektant twierdził, że zlecenie jakie otrzymał dawało mu możliwość wyboru najlepszego wariantu z sześciu przygotowanych wcześniej koncepcji. Z tym nie zgadzał się radny Jan Zemło, który twierdził, że zlecenie obejmowało owszem przygotowanie projektu likwidacji zalewiska, ale w oparciu o wskazany wariant pośredni, czyli najtańszy. Wykonana dokumentacja projektowa została wykonana w oparciu o koncepcję mikrotunelingu, prawie trzy razy droższą od metody pośredniej. Urzędnikom radny Zemło zarzucił przyjęcie projektu niezgodnego ze zleceniem. - Miasto nie dało do wyboru koncepcji, tylko zleciło przetarg na wykonanie – mówił radny Zemło i dodał, że dzisiaj trzeba zastanowić się, jak ulżyć ludziom, którzy mieszkają w pobliżu Sakandrzoka. – Dziś mamy krajobraz księżycowy i klęskę ekologiczną. Część konarów gnije, część pocięto na klocki. Szlag mnie trafia, kiedy widzę to wszystko. Prosiłbym, by w następnym etapie dyskusji odnosić się do tego, co zostało zlecone, w jakim terminie i kto co zmienił – podkreślił Zemło i dodał też, że z dokumentacji, którą przejrzał, nie wynika zmiana technologii. Radnemu nie zgadzały się również pewne daty.
Z zarzutami Zemły nie zgodziła się Janina Szymecka-Pysz, naczelnik odpowiedzialna za inwestycje w mieście. Dodatkowo przypomniała ona radnemu, iż to za jego kadencji, w 2005 roku sprawa Sakandrzoka nie została załatwiona mimo, iż wtedy budżet był w dużo lepszej kondycji. - Jestem wstrząśnięta tym, co pan powiedział. Zasugerował pan, że zmarnotrawiłam pieniądze. Pan uchybił mojej 40-letniej wiedzy, Jakbym miała więcej czasu, to punkt po punkcie obaliłabym Pańskie zarzuty. Trzeba rozumieć to, co się czyta i znać pewne pojęcia – stwierdziła naczelnik.
Emocje musiał studzić przewodniczący komisji Roman Szamatowicz. - Nie prowdzimy na komisjach wolny. Komisje zawszy były prowadzone merytorycznie i o to proszę - nawoływał.
Jednak to nie szczegóły przetargu interesowały najbardziej zebranych mieszkańców, a termin realizacji inwestycji. Dla nich bowiem liczy się tylko szybkie rozwiązanie problemu, a termin wyznaczony na 2013-2014 rok jest nie do zaakceptowania.
Niezrozumiała dla mieszkańców jest również konieczność wydatkowania aż 2,6 mln złotych na rozwiązanie problemu. Sami więc próbowali przedstawić propozycje, które z różnych powodów wykluczał projektant. Wśród nich pojawił się m.in. pomysł przekopania nasypu, całkowitego odpompowania wody i odszukanie starego kanału, czy też wykonanie rowu odwadniającego.
- Na dzień dzisiejszy miasta nie stać na realizację koncepcji, którą mamy. Jako radny widziałem już różne koncepcje za duże kwoty i do dziś leżą one na półce. Trudne sprawy często kończą się pośrednimi i tańszymi rozwiązaniami. Dlatego nie kłóćmy się, tylko szukajmy rozwiązania – argumentował radny Adam Króliczek.
– Jeśli inwestycja może być realizowana etapami, to niech prezydent rozpocznie ją w przyszłym roku. Wtedy trwać może dwa, a nawet trzy lata. Ważne, by już coś się działo – mówiła z kolei Wioleta Furtok.
Padły również propozycje z ramienia urzędu. Zastępca prezydenta zaproponował zlecenie przygotowania kosztorysów pozostałych koncepcji, aby ostatecznie sprawdzić koszty wszystkich wariantów. Szymczak przypomniał również, że do czasu definitywnego załatwienia problemu nadmiar wody z zalewiska będzie doraźnie odpompowywany.
To wywołało ponowne niezadowolenie mieszkańców, których samo pompowanie już nie interesuje.Obawiają się, że to nie poprawi ich sytuacji. Wątpliwości dotyczyły szybkości reagowania służb odpowiedzialnych za pompowanie, ustalenia wysokości utrzymywanego lustra wody oraz dyspozycyjności pompy wykorzystywanej do pompowania.
W tym miejscu głos zabrał prezydent Kieca - Służby Komunalne Miasta będą doraźnie pompowały zalewisko. Pompa wykorzystywana będzie w pierwszej kolejności do regulowania lustra wody na Sakandrzoku. Przygotowuję propozycję budżetu na przyszły rok i już wiem, że pieniędzy na realizację inwestycji w roku 2012 nie będzie. Rezygnacja z planowanych na ten rok przeze mnie inwestycji oznaczałaby utratę dofinansowania między innymi z Unii – tłumaczył Kieca.
Prezydent nie zamierza jednak bezczynnie czekać – To, że na dzień dzisiejszy nie ma możliwości pozyskania dofinansowania nie oznacza, że nie będziemy takiej możliwości dalej szukać. Nie wykluczam również realizacji tej inwestycji w etapach.
(mim), (m)
Komentarze (2)
Dodaj komentarz