Minister rolnictwa apeluje. Oszczędzaj wodę!
Odpowiedzialność za suszę ponosimy wszyscy. To dotyczy każdego z nas, nie tylko rolników – zaapelował minister rolnictwa i rozwoju wsi Jan Krzysztof Ardanowski.
Obecny, niski stan wód oraz zapowiedzi meteorologów o niskim prawdopodobieństwie pojawienia się wystarczającej ilości opadów zapowiadają kolejny rok, w którym susza da bardzo mocno znać o sobie. Minister rolnictwa zwraca uwagę, że na rozmiar skutków suszy ma wpływ postawa każdego z nas: – Dziś nie ma warunków do tego aby podlewać trawniki czy przydomowe ogródki. Dziś musimy zastanawiać się nad wykorzystaniem każdej kropli wody w sposób racjonalny – podkreślił minister.
W warunkach niedoboru wody bardzo istotne jest jej oszczędzanie na każdym kroku oraz zatrzymywanie do celów gospodarczych wód opadowych. – Każdemu z osobna wydaje się, że to niewielkie oszczędności i zasoby, ale w skali całego kraju są to miliony, dziesiątki milionów litrów wody, która może być wykorzystana gospodarczo – dodał minister Ardanowski.
Minister zwrócił uwagę, że jednym z dotykających każdego skutków suszy jest wzrost cen żywności. Duży spadek produkcji roślinnej, a wraz z nim ograniczona dostępność pasz oznacza w konsekwencji spadek produkcji zwierzęcej. Dlatego, w interesie nas wszystkich minister apeluje o maksymalne ograniczanie zużycia wody i jednocześnie o zatrzymywanie wód opadowych.
Susza w Polsce to coś znacznie poważniejszego niż brak opadów przez miesiąc lub dwa. Gdyby tylko o to chodziło, nie musielibyśmy się tak przejmować. W przeszłości nie raz, nie dwa zdarzały się suche okresy, po których przychodziły deszcze – przyroda z nawiązką oddawała to, czego wcześniej poskąpiła. Od lat jest jednak inaczej – w wielu regionach kraju deficyt opadów stał się nową normą. A kiedy niedobór deszczu staje się chroniczny, zaczyna ubywać wody w rzekach (susza hydrologiczna), w glebie (susza rolnicza) oraz w poziomach wodonośnych (susza hydrogeologiczna). I to właśnie jest problem Polski. Cóż z tego, że luty i początek marca były względnie mokre, skoro wciąż było to o wiele za mało do zakończenia suszy rolniczej, hydrologicznej i hydrogeologicznej. Gdyby chociaż lutowe opady miały postać śniegu, wówczas zmagazynowana w nim woda zasiliłaby rzeki i glebę podczas wiosennej posuchy. Niestety, luty też okazał się wyjątkowo ciepły, więc zamiast śniegu spadł deszcz, a dostarczona przez niego woda szybko zniknęła – także w wyniku intensywniejszego parowania za sprawą wyższych temperatur powietrza.
Komentarze (0)
Dodaj komentarz