Projekt społeczny Ostatni Dar w Wodzisławiu Śląskim
Nikt z nas nie jest w stanie przewidzieć, czy i kiedy spotka nas w życiu sytuacja, w której nerka czy serce odmówią posłuszeństwa. Decydując się na oddanie swoich narządów po śmierci darujemy innym życie. To ostatni, ale najcenniejszy dar. I właśnie o tym traktuje projekt społeczny pn. „Ostatni Dar", który patronatem honorowym objął m.in. prezydent Wodzisławia Śląskiego Mieczysław Kieca.
Tegoroczni maturzyści, absolwenci Bielskiej Szkoły Przemysłowej - Kamil Lorek, Monika Gregor i Kacper Płonka - postanowili przekonać mieszkańców województwa śląskiego do idei transplantacji, której towarzyszy wiele negatywnych mitów i przekonań. W tym celu powstał projekt społeczny pn. „Ostatni Dar".
- Potrzeba wykonania przeszczepu może dotknąć każdego z nas. Poprzez nasze działania chcemy przekonać ludzi do pozytywnego spojrzenia na transplantację i zachęcić ich, aby rozmawiali o niej w gronie rodzinnym. Zamierzamy "obalić" przekonanie, że to rodzina decyduje o przeszczepieniu naszych organów. Prawda jest zupełnie inna. W Polsce obowiązuje tzw. zgoda domniemana. Jeżeli bliscy nie znają woli potencjalnego dawcy - a tym samym nie usłyszeli sprzeciwu z jego ust za życia, lekarze zgodnie z prawem mogą pobrać narządy. Wtedy u członków rodziny pojawiają się wahania, wątpliwości, wyrzuty sumienia. Temu chcemy właśnie zapobiec. Pragniemy, by transplantacja kojarzyła się z nadzieją, miłością i najcenniejszym darem zmarłego - jego OSTATNIM DAREM - mówią pomysłodawcy projektu.
W ramach akcji „Ostatni Dar", na tle urokliwej przyrody w Rodzinnym Parku Rozrywki „Trzy Wzgórza" twórcy akcji przeprowadzili wywiad z biorczynią serca - Lutgardą Kubalą, która swój czas poświęca szydełkowaniu i niesieniu pomocy. Pluszaki i torebki wyruszają co jakiś czas do SCCS w Zabrzu, do chorych dzieci i personelu, który opiekował się nią przed i po przeszczepie.
Biorcy narządów to osoby, które cieszą się z każdej dodatkowej chwili życia i swoją historią bardzo chętnie dzielą się z innymi. Każdy z nich chciałby poznać dawcę z imienia i nazwiska, lecz zgodnie z prawem jest to niemożliwe.
Komentarze (0)
Dodaj komentarz