Mszana i straż miejska będą w separacji
Radni w Mszanie mieli dziś zadecydować, czy zrezygnować z usług wodzisławskiej straży miejskiej, czy podpisać z nią umowę na kolejny rok. Wstrzymali się z decyzją. Dotychczasowa umowa wygasa 31 grudnia. Radni mają więc miesiąc czasu by sprawdzić, czy straż miejska jest gminie potrzebna.
Porządku w gminie Mszana pilnuje dwóch funkcjonariuszy straży miejskiej z Wodzisławia. W ramach obowiązującej umowy gmina płaci za ich usługi około 50 tys. zł rocznie. Za godzinę pracy funkcjonariusz otrzymuje 27 zł.
Problem w tym, że strażnicy pracują tylko do godziny 22.00 i mają wolne weekendy, co według wielu radnych oznacza, że zajmują się przede wszystkim kontrolowaniem umów na wywóz śmieci. Na dzisiejszej sesji Rady Gminy wójt Mirosław Szymanek przekonywał, że zakres obowiązków strażników jest znacznie szerszy. Funkcjonariusze sprawdzają oznakowanie, ustalają właścicieli wolnobiegających psów, wręczają kary za spożywania alkoholu w miejscu publicznym czy za nielegalne wypalanie traw. Ustalają też, kto stoi za procederem powstawania dzikich wysypisk śmieci.
- Przeprowadziłem rozmowę z komendantem straży miejskiej. Zwrócił mi uwagę, że to my, jako gmina, ustalamy w umowie zakres obowiązków funkcjonariuszy. Jeśli oczekujemy od nich czegoś innego, niż do tej pory, to po prostu musimy to zawrzeć w umowie – stwierdził wójt Szymanek. Jego zdaniem straż miejska jest w gminie potrzebna, ale ostateczne zdanie należy do rady. - Nieobecność straży to będzie dla nas utrudnienie. Z doświadczenia wiem, że policja na pewne zdarzenia nie reaguje – argumentował wójt.
Radni stwierdzili, że potrzebują więcej czasu do namysłu. Decyzję podejmą na kolejnej sesji. Do tego momentu funkcjonariusze nie będą pracować na terenie Mszany, bo obecna umowa obowiązuje tylko do końca grudnia. - Życie pokaże, czy straż jest nam potrzebna, czy nie - podsumował w tej sytuacji wójt.
MaS
Komentarze (0)
Dodaj komentarz