Wieczorem w rynku hula tylko wiatr
Mieszkańcy Wodzisławia chcieliby, żeby rynek zmienił swoje oblicze. Marzą o markowych sklepach, klubach czy eleganckich lokalach. Tymczasem już o godz. 17.00 ulice w centrum świecą pustkami. Wolne pomieszczenia czekają na wynajęcie, ale inwestorzy wolą omijać je szerokim łukiem.
Rynek to miejsce, które powinno tętnić życiem od rana, do późnych godzin wieczornych. Tymczasem w Wodzisławiu tuż po godz. 17.00 ulice w centrum pustoszeją, a w rynku hula tylko wiatr. To najwyraźniej odstrasza inwestorów, bo wolne pomieszczenia czekają na wynajęcie. Bezskutecznie. Wystarczy wymienić powierzchnię po dawnym sklepie mięsnym w jednej z kamienic w rynku. W lokalu o powierzchni 108 m 2 mógłby powstać sklep, biuro, bank czy punkt obsługi klienta. Cena najmu to 7 tys. zł.
Nieopodal, również w jednej z kamienic, są kolejne lokale do wynajęcia. Tym razem trzy. Jeden ma 30 m 2, pozostałe dwa po 15 m 2. Cena dzierżawy tego pierwszego to 1400 zł na miesiąc. Za mniejsze właściciel życzy sobie 700 zł od każdego. - Zainteresowanie jest średnie. Najgorsze jest to, że jak już ktoś się zgłasza, to z takimi pomysłami na biznes, na które nie mogę się zgodzić – wyjaśnia właściciel kamienicy, Bartosz Sobel. Mężczyzna nie może bowiem robić konkurencji najemcom, którzy już prowadzą działalność w jego budynku. - Jest już tłumacz przysięgły, kancelaria adwokacka, usługi komornicze i finansowe, pośrednictwo kredytowe oraz gabinet dermatologiczny. Tymczasem zgłaszają się do mnie osoby, które chcą otworzyć gabinet kosmetyczny alb świadczyć usługi prawne. Więc muszę odmawiać – stwierdza Sobel.
Mieszkańcy i pozostali przedsiębiorcy zadają sobie, pytanie jak to możliwe,że nie ma chętnych na wynajem lokali w centralnym punkcie miasta. - Jeszcze długo będziemy oglądać puste witryny. Jakbym miał pieniądze, to też bym tu nie zainwestował. Czynsz na pewno wysoki, a zysk mały – uważa Krzysztof Woźniak.
Wodzisławianie najchętniej widzieliby w rynku nowe sklepy z odzieżą. - Z markowymi ubraniami, ale w przystępnych cenach. Bo jak na razie musimy jeździć do Rybnika - podkreśla Magda Klusek. Wielu osobom brakuje też interesujących lokali rozrywkowych. - Przydałby się jakiś pub, ale kulturalny, bo młodzież nie ma gdzie chodzić i później siedzą na ławkach w rynku i piją piwo – uważa Kazimierz Gręś. - W większości szanujących się miast w centrum zawsze znajduje się klub. I zdecydowanie mogliby otworzyć KFC! - marzy Beata Segiet.
MaS
Komentarze (3)
Dodaj komentarz