Rajd Pamięci w 70. rocznicę tragicznego marszu śmierci więźniów z Oświęcimia do Wodzisłwia Ślaskiego

Tegoroczny, czwarty już Rajd Pamięci, zorganizowany w 70-tą rocznicę tragicznego "marszu śmierci" więźniów z Oświęcimia do Wodzisławia Śląskiego, był rekordowy pod względem liczby uczestników. Całą trasę przeszło ponad 30 osób, a po drodze w różnych gminach dołączały kolejne. Na cmentarz w Mszanie uczestnicy rajdu przyszli w niedzielę, 18 stycznia, rano. Tu dołączyła do nich młodzież wraz z nauczycielami miejscowego Zespołu Szkół. W marszu szli także pojedynczy mieszkańcy naszej gminy.
- Interesujemy się historią, szczególnie II wojny światowej. Gdy ta historia przechodzi nam pod samym nosem, w postaci owego upamiętniającego marszu, nie sposób przejść obok niego obojętnie. Stąd nasz udział - mówi Katarzyna Bober z Mszany, która wraz z ojcem, Jerzym Wybraniakiem, dołączyła do marszu w Jastrzębiu Zdroju.
Grupa piechurów, pod wodzą pomysłodawcy rajdu - Jana Stolarza z Radlina - wyruszyła w piątek, 16 stycznia rano spod bramy KL Auschwitz. W pierwszy dzień mieli do pokonania najdłuższy, ponad 30-kilometrowy odcinek - aż do Studzionki pod Pszczyną. W grupie po raz kolejny szedł również Robert Furtak, mieszkaniec Połomi. - Jestem nauczycielem historii. Taki marsz to żywa lekcja - mówi.
Najmłodszym uczestnikiem był Oskar Bylok, 10-latek z Bielska-Białej. W rajdzie towarzyszył mu ojciec i dwie siostry. - Nie chciałem sam zostać w domu, nudziłbym się, a tu było bardzo ciekawie, choć pierwszego dnia trudno - przyznaje.
Po odpoczynku w Studzionce, gdzie gościnnie przyjęli ich parafianie z kościoła pw. Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny, w sobotę uczestnicy rajdu pokonali kolejne ponad 20 kilometrów do Jastrzębia-Zdroju, gdzie władze miasta zapewniły im nocleg i śniadanie w jednej ze szkół. Po drodze piechurzy zatrzymali się w Pawłowicach, gdzie do grupy dołączyło ponad 100 osób, w tym goście z zagranicy, którzy przyjechali akurat na zawody sportowe.
W Mszanie uczestnicy rajdu byli w niedzielę o godz. 9.00 rano. Przywitali ich przedstawiciele władz gminy: wójt Mirosław Szymanek i sekretarz Joanna Szymańska. Dzięki uprzejmości prezesa OSP piechurzy udali się na krótki odpoczynek do remizy strażackiej, gdzie mogli napić się gorącej kawy i herbaty. Następnie odbyła się krótka uroczystość nad Grobem Ofiar Marszu Śmierci, nad którym wartę honorową zaciągnęli harcerze.
W dalszą drogę z uczestnikami rajdu wyruszyła kilkunastoosobowa grupa z mszańskiej szkoły. Młodzież szła w marszu aż do granic gminy z Wodzisławiem Śląskim.
Przypomnijmy: w styczniu 1945 roku w ramach ewakuacji przed nacierającą Armią Czerwoną z obozu Auschwitz - Birkenau hitlerowcy wyprowadzili ok. 56 tys. więźniów i więźniarek, których gnali pieszo bez jedzenia, w czasie ostrej zimy. Ostatni pieszy transport wyruszył w nocy z 19 na 20 stycznia. Liczył około 3 tys. osób. Więźniowie musieli pokonać 63 km przez Rajsko, Brzeszcze, Miedźną, Pszczynę, Pawłowice, Bzie Zameckie, Jastrzębie, Mszanę i Wilchwy na dworzec kolejowy w Wodzisławiu Śląskim. Oblicza się, że na całej trasie przemarszu zginęło blisko 600 osób. W zbiorowej mogile na cmentarzu w Mszanie mieszkańcy pogrzebali ciała 33 ofiar tej tragedii.
Komentarze (0)
Dodaj komentarz