Żeby piwo było dobre

Czytadło na weekend. Historia browarnictwa w Wodzisławiu była burzliwa. Piwo warzono tu od XIII wieku. O prawo do szynkowania piwa w podwodzisławskich wsiach kłócili się mieszczanie i szlachta. W 1650 r. przywilejem cieszyło się 71 wodzisławskich obywateli, jednak wyłącznie katolików.
Browarnictwo rozwijało się we wszystkich miastach dawnego księstwa opolsko-raciborskiego, które, tak jak Rybnik czy Żory, weszły w skład, utworzonego w połowie XVIII wieku, powiatu raciborskiego. Do księstwa należały także znane niegdyś z produkcji piwa Wodzisław i Gliwice.
Wodzisław ma burzliwą historię browarnictwa. Piwo warzono tu od XIII wieku, czyli od początków funkcjonowania miasta. W 1525 roku, na dzień świętych Piotra i Pawła, właściciel Wodzisławia, baron Baltazar Wilczek, potwierdził mieszczanom dotychczasowe przywileje, przyznane jeszcze w czasach książąt opolsko-raciborskich, które zostały co prawda spisane, ale dokumenty te "zostały zniszczone przez pożar albo zabrane przez nieprzyjaciół w czasach wojennych". Miasto miało prawo do pobierania czynszu od sprzedaży piwa.
Z 1616 roku pochodzi wzmianka o wezwaniu miejscowej szlachty i mieszczan wodzisławskich przez Jerzego Plaweckiego, kolejnego właściciela wolnego państwa stanowego Wodzisław, do zaprzestania warzenia i szynkowania piwa we wsiach aż "spór prawny o piwo zostanie rozstrzygnięty wyrokiem przez znawców powołanych z okolicznych księstw i państw". Przedmiot konfliktu ten sam, co w wielu innych miastach. Werdykt miał odpowiedzieć na pytanie, kto ma prawo szynkować piwo w podwodzisławskich wsiach; czy mieszczanie, czy szlachta.
Górą byli ci pierwsi.
18 marca 1650 roku Andrzej Plawecki wydał wodzisławianom obszerny przywilej browarniany. To jeden z nielicznych zachowanych tego typu śląskich dokumentów. Mieszczanie mogli warzyć złocisty napój, szynkować w mieście oraz w: Radlinie, Wilchwach, Połomi, Skrzyszowie, Mszanie, Turzyczkach i Czyżowicach. Karczmarze mieli obowiązek zaopatrywać się w miejskim browarze,
uiszczając przy tym opłaty do pańskiej kasy. W zamian za szeroki przywilej, Plawecki zobowiązał wodzisławian do zaopatrywania się w słód tylko w jego dobrach. W dokumencie wzmiankowana jest miejska słodownia i browar. Plawecki zachował dla siebie i potomnych przywilej wyszynku wina i miodu pitnego w ratuszu miejskim. Potwierdza też prawo pędzenia gorzałki przez mieszczan, ale ustala wysokość podatku i obowiązek pobierania żyta z jego spichlerzy.
Przywilejem z 1650 roku cieszyło się siedemdziesięciu jeden wodzisławskich obywateli, wyłącznie katolików. "Żeby piwo było dobre" na każdy war przypisane było trzydzieści wierteli miary wodzisławskiej, czyli trzydzieści pruskich korców słodu, z którego można było uwarzyć tylko szesnaście ósemek piwa. Kolejność warzenia ustalano według bliskości domów. Hojność
Plaweckiego była lekarstwem na kłopoty miejskiej kasy. Dokument mówi bowiem: "(...) Burmistrz, radcy oraz cała gmina miejska Wodzisławia, jako moi drodzy i wierni poddani, cześciej z wielką uległością i pokorą u mnie zabiegali,mnie prosili, żebym ja, ponieważ oni w obecnym czasie z powodu wojny prowadzonej przez jego cesarską królewską mość, naszego najłaskawszego pana,
przeciwko jego wrogom bardzo podupadli, jak też ich domy zostały zupełnie zniszczone, jako dziedzic i pan tego miasta Wodzisławia zlitował się nad nimi i ich nędzą i darował im niektóre powinności (...), tak chcę dopomóc mojemu miastu Wodzisław, które przez tyle udręk tak długo trwającej ostatniej wojny wbrew wszelkim oczekiwaniom zostało zupełnie zrujnowane".
(waw)
Komentarze (0)
Dodaj komentarz