Chaos w wodzisławskich aptekach

Zaczął się koszmar w wodzisławskich apetkach, do których od dzisiaj przychodzą klienci z receptami, na których lekarze wbijają pieczątki "refundacja według uznania NFZ". - Sprzedajemy leki z refundacją tylko wówczas, gdy klient przedstawi nam jakiekolwiek zaświadczenie, że jest ubezpieczony. Może to być na przykład odcinek emerytury. W przeciwnym razie wydajemy leki tylko pełnopłatnie – słyszymy w jednej z wodzisławskich aptek.

Pacjenci są rozgoryczeni i rozżaleni. Narzekają na brak informacji oraz na to, że są odsyłani od lekarza do farmaceuty i odwrotnie. - Czekamy na rozwój sytuacji i na jakieś decyzje ministerstwa, bo to nawet nie NFZ jest władny, tylko właśnie ministerstwo – dodaje wodzisławska farmaceutka.

Pieczątki na receptach stawiają lekarze z Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy i Porozumienia Zielonogórskiego. To ich protest przeciwko zapisom nowej ustawy refundacyjnej. Więcej TUTAJ.

Szok u niektórych pacjentów wywołują też ceny leków. - Niektóre podrożały, szczególnie te dla chorych na cukrzycę – dowiadujemy się.

Wśród klientów wychodzących z aptek spotykamy też takich, których cieszą wprowadzone zmiany.  Chodzi o sztywne marże i ceny, które oznaczają, że w każdej aptece będą jednakowe ceny na leki refundowane. - Różnice w cenach były ogromne. Rok temu lekarz przepisał mi zastrzyk, który w Wodzisławiu mogłam kupić, ale za 680 zł! Zadzwoniłam do apteki w Rybniku i okazało się że ten sam kosztuje 280 zł – łapie się za głowę Gabriela Hubscher. - Mój mąż ma prawo jazdy i samochód, więc mogłam go wysyłać, żeby jeżdził po aptekach za najtańszym lekiem, ale co miały zrobić starsze panie, które mają problemy z chodzeniem? - puentuje wodzisławianka.

(m)