Prezydent Mieczysław Kieca o braku środków z Polskiego Ładu

Włodarz Wodzisławia Śląskiego w oficjalnym komunikacie przesłanym do mediów odnosi się do sprawy "kompromitacji" do jakiej miało dojść ze strony wodzisławskich urzędników w trakcie składania wniosków do drugiej edycji Polskiego Ładu.
Halo! Czy w pisowskim obozie władzy w naszym mieście wszyscy dobrze się czują? Aż tak brakuje Wam Waszych sukcesów, droga koalicjo rządząca, że brak szans na kolejny nasz sukces staje się powodem do rozpętania burzy w szklance wody? Podobno jakiś „wielki skandal” tu mamy? Jeszcze wczoraj czytając o tym „skandalu”, myślałem, że kogoś poniosło. Dziś już jestem pewien. Dzika szarża trwa. Miasto rzekomo straciło 30 mln zł, a ja z tego powodu mam się podać do dymisji. Najlepiej z całym zespołem pracowników. A co! Ułańska fantazja się odezwała. Zwłaszcza tych naszych samorządowców o „nieposzlakowanej opinii”.
Lata mojej oraz moich współpracowników w Urzędzie Miasta pracy dla miasta to w sumie blisko 300 mln zł pozyskanych z różnorodnych źródeł zewnętrznych. To dziesiątki mniejszych i większych projektów zrealizowanych z sukcesami. Czy to oznacza, że wykorzystaliśmy wszystkie możliwości w tym czasie? Wszystkie ogłaszane programy i nabory wniosków? Czy to oznacza, że każdy nasz złożony wniosek to pewniak i zdobyta kasa? Jasne, że nie! Ani u nas, ani nigdzie indziej.
Tak. Kolejna edycja naboru wniosków do Polskiego Ładu też była jedną z szans na pozyskanie środków zewnętrznych. Tak. Opracowaliśmy i złożyliśmy 3 wnioski na łączną kwotę blisko 30 mln zł. Tak. Tym razem nasz wniosek zawierał błąd formalny – brak podpisu skarbnika miasta. Zdarza się. Błędów nie popełnia tylko ten, kto nic nie robi. To wszystko się zgadza. Nie zgadza się jednak prowadzona przez pisowski obóz w Wodzisławiu narracja, iż przez to straciliśmy jakiekolwiek pieniądze. Po pierwsze najpierw musiałyby być nam one przyznane, by móc je stracić. A to już pewnik nie jest. Przypomnę tylko, że w jednej z poprzednich edycji rządowych programów również złożyliśmy wnioski na grube miliony, a otrzymaliśmy zgodę na realizację najtańszego i najmniej strategicznego projektu – przebudowę PSZOK-a za ponad 2 mln zł. Nasz sąsiedzki Rybnik, miasto mega sprawne pod kątem pozyskiwania środków, nie dostał np. w pierwszej edycji Polskiego Ładu nic. Zero. A wnioski jak najbardziej złożone miał. Bywa.
Mamy za sobą także i bardziej udane edycje Polskiego Ładu. Wówczas, nie ukrywam, mogłem liczyć na wsparcie ludzi partii rządzącej – poseł Teresy Glenc i posła Grzegorza Matusiaka. Ich dłoń naprawdę okazała się pomocna – mamy m.in. pieniądze na przebudowę Balatonu. Wbrew gadaniu lokalnych działaczy partyjnych i ich kilku kolegów z rady miejskiej, potrafię rozmawiać. Niezależnie od opcji politycznej. Cel mam jeden – dobro tego miasta. Także ich zarzuty, że przestało mi się chcieć, włóżmy między bajki. Takim, którym się nie chce, albo którzy nie potrafią, nie wychodzą tak duże zadania, jakie teraz realizujemy. Tu nie ma nic do ukrycia. Efekty pracy ludzi wokół mnie po prostu widać na mieście.
A teraz pełna prawda na stół. O brakującym podpisie i tym samym spaleniu wniosków w tej edycji naborowej wiem od 14 marca! Tego też dnia moi pracownicy skontaktowali się z BGK, dopytując o możliwość korekty wniosku. Ów bank w osobie jednego z jego pracowników odwiedził mnie osobiście w Wodzisławiu. Pracownik ten powiedział wprost – sprawa jest polityczna i pomóc może tylko interwencja posła Zjednoczonej Prawicy. Na zadane przeze mnie pytanie „kogo” jasnej odpowiedzi nie uzyskałem. Skontaktowałem się jednakże ze współpracownikiem Michała Wosia. I to był całkiem dobry kontakt. Uzyskałem poradę, że nasz skarbnik ma wsiąść w samochód i jechać do Katowic uzupełnić wniosek o swój podpis. Sprawa miała być do załatwienia. Bo to „drobiazg”. Pojechał. Na miejscu jednak nie załatwił nic. Zdarza się. Warto było jednak spróbować.
Przyjęliśmy do wiadomości, że ten nabór nie przyniesie nam sukcesu. Tak jak np. ten, w którym po raz kolejny staraliśmy się o dofinansowanie do wyposażenia Pałacu. W nim nie przyznano nam środków, mimo iż sam wniosek oceniony został pozytywnie. Tak bywa.
Ale wracając do 14 marca… Bo od wtedy wiadomo, że w tym naborze Wodzisław pieniędzy nie uzyska. Zostawiam Wam poniżej link do ciekawej wiadomości prasowej. Oto właśnie z niej dowiadujemy się, że 26 kwietnia nasz lokalny pisowski obóz władzy nadal nad tymi przez nas opracowanymi wnioskami ciężko pracuje. Spotkania odbywają, rozmawiają, lobbują. Na samym szczycie... Szopko trwaj. Kampanię czas zacząć.
O sprawie przeczytasz także TUTAJ.
Komentarze (0)
Dodaj komentarz