Strażnicy miejscy z Radlina nominowani do nagrody Zwykły Bohater

Radlińscy funkcjonariusze Straży Miejskiej, Krzysztof Grabowski i Mieczysław Machnik, zostali zauważeni przez inicjatorów ogólnopolskiej akcji "Zwykły bohater", prowadzonej przez Bank BPH, TVN i Onet.pl. Strażnicy w grudniu 2010 roku wynieśli z płonącego domu całą rodzinę, w tym dwoje dzieci.
Mieczysław i Krzysztof są strażnikami miejskimi w niewielkiej miejscowości na południu Polski - czytamy w informacji na stronie organizatora.
30 grudnia 2010 roku obaj mieli nocną zmianę. Wyjechali na rutynowy patrol. Nic nie wskazywało na to, że ta noc okaże się gorąca i to dosłownie. Około północy, przejeżdżając jedną z głównych ulic Radlina, dostrzegli w lusterku samochodu łunę. Były to płomienie z palącego się budynku. Bez zastanowienia zawrócili i pojechali w jego kierunku.
Na miejscu zobaczyli, że płonie cały parter, na którym mieściły się pomieszczenia usługowe a języki ognia sięgają już okien piętra, na którym mieszkali właściciele. Mieszkańcy domu, który stanął w płomieniach, w tym dwie dziewczynki - dziesięcio i trzynastoletnia, stali przerażeni w oknie i wzywali pomocy. Obaj mundurowi, nie zważając na własne bezpieczeństwo, bez zastanowienia wbiegli do środka. Na szczęście drzwi były otwarte. Wewnątrz wszędzie pełno było gęstego, ciemnego, gryzącego dymu. Nic nie widzieli, ale szybko dotarli do pomieszczenia na piętrze, gdzie znajdowała się wystraszona rodzina. Na własnych rękach wynieśli z płonącego budynku dziewczynki i umieścili je bezpiecznie w ciepłym wnętrzu radiowozu. Na dworze panował wówczas silny mróz a one miały na sobie tylko piżamki. Potem wrócili po mamę i babcię dziewczynek i pomogli im wydostać się na zewnątrz.
W międzyczasie Mieczysław zaalarmował policję a policja straż pożarną. W budynku pozostał jeszcze ojciec dziewczynek, który, będąc w szoku, chciał gasić pożar ogrodowym wężem podłączonym do kranu z wodą w piwnicy. Jego, obydwaj panowie musieli wyprowadzić siłą, bo w każdej chwili mógł nastąpić wybuch butli z gazem, które znajdowały się w pomieszczeniach płonącego parteru i służyły do ogrzewania pomieszczeń usługowych.
Kiedy przyjechała straż pożarna wszyscy mieszkańcy byli już bezpieczni. Ale opisani tu bohaterowie nie poprzestali na tym i pozostali na miejscu prawie do rana wspomagając działania strażaków. Był silny mróz, więc woda z gaszenia pożaru błyskawicznie zamarzała na ulicy, która jest główną drogą do niedalekiego Rybnika. Bohaterscy strażnicy zajęli się zabezpieczeniem jej przed groźnym dla samochodów oblodzeniem. Gdyby nie godna pochwały postawa tych dwóch mężczyzn, nie wiadomo, jaki byłby finał tej historii i czy wszyscy przeżyliby pożar.
Informacja pochodzi ze strony akcji "Zwykły bohater" organizowanej przez Bank BPH, telewizję TVN i portal Onet.pl.
Sprawdź stronę organizatora http://www.zwyklybohater.pl/uratowali-zycie-innym-narazajac-wlasne
Komentarze (3)
Dodaj komentarz