Radni pożarli się o oświatę
Choć można było się spodziewać, że sprawa likwidacji szkół wzbudzi dużo emocji, to chyba nikt nie przypuszczał, że wystąpnie radnego Janusza Wyleżycha skończy się awanturą pomiędzy nim a radną Teresą Rybką. - 12 lat temu dyrektorzy podzielili szkoły jak chcieli. Teraz mamy efekty – stwierdził Wyleżych.
Awanturą zakończyło się wystąpienie radnego Janusza Wyleżycha podczas piątkowej sesji Rady Miasta. Radny nie zostawił suchej nitki na przeprowadzonej 12 lat temu reformie sieci szkół w Wodzisławiu. - Chciałbym wrócić do historii, bo warto – mówił o przeszłości w kontekście niegasnącej dziś dyskusji władz i społeczeństwa nad temat likwidacji pięciu placówek. - W 1999 roku o kształcie wodzisławskich szkół decydowała komisja oświaty, która miała 15 członków, z czego, o ile dobrze pamiętam, 13 było nauczycielami. W drugiej komisji zasiadało z kolei kilku dyrektorów. Stworzyli okrągły stół i podzielili szkoły i zespoły tak, jak im pasowało– stwierdził Wyleżych. Radny przypomniał też, jak potraktowano wtedy opozycję. - Opozycja dostała materiały dopiero przed sesją. Nie miała nic do powiedzenia – podkreślił.
Zdaniem radnego Janusza Wyleżycha źródłem obecnego sporu o oświatę jest polityka. - Kłótnia zaczęła się przed wyborami – zaznaczył. - A najgłośniej krzyczą osoby, które 12 lat temu stworzyły sieć szkół, którą dziś mamy. Osoby, które nie brały pod uwagę niżu demograficznego. Przepraszam cię Teresa – zwrócił się do radnej Rybki – ale ty byłaś przewodniczącą komisji oświaty – przypomniał i dorzucił jeszcze nazwisko Anny Białek.
Uwaga radnego Wyleżycha zdenerwowała radną Rybkę. Stwierdziła, że nie pozwoli nazywać się poplecznikiem politycznym i że jest dumna z wypracowanej wówczas sieci szkół. - Nie pozwolę się obrażać – krzyczała. - Byłam, jestem i będę człowiekiem oświaty. Stworzyliśmy najlepszą sieć szkół, jaką można było na tamte czasy stworzyć. Pracowaliśmy na liczbach, prowadziliśmy konsultacje. Kryzys światowy też mieliśmy przewidzieć? – pytała poirytowana.
W konsekwencji radny Wyleżych stwierdził, że od osób, które są przeciwnikami planu likwidacji pięciu szkół, oczekuje konkretów. - Czemu przeciwnicy nie proponują innych rozwiązań, a jedynie tupią nóżkami i mówią "nie, bo nie" – stwierdził radny. Dodał, że ma nadzieję, iż trakcie najbliższych obrad komisji dojdzie jednak do rzeczowej dyskusji i opozycja oraz przedstawiciele rodziców przedstawią też swoje propozycje. - Ale z uwzględnieniem wskaźników demograficznych i ekonomicznych. Rozumiem, że rodzice chcą, by ich dzieci chodziły do klas, w których jest mało uczniów, jednak pozostawienie statusu quo jest po prostu niemożliwe – podsumował.
Magdalena Sołtys
Komentarze (11)
Dodaj komentarz