Reklama

Najnowsze wiadomości

Aktualności3 listopada 202013:23

ZHR Wodzisław Śląski działa po mistrzowsku

ZHR Wodzisław Śląski działa po mistrzowsku - Serwis informacyjny z Wodzisławia Śląskiego - naszwodzislaw.com
0
Reklama
Wodzisław Śląski:

Są pełni energii, społecznie zaangażowani i są mistrzami! Te słowa pokrótce charakteryzują harcerzy skupionych wokół ZHR Wodzisław Śląski. Definiują też 5. Wodzisławską Drużynę Harcerzy „Wilki” im. 5 Wileńskiej Brygady AK, która sięgnęła po miano Drużyny Rzeczypospolitej. I z pewnością nie był to przypadek.

Związek Harcerstwa Rzeczypospolitej w naszym mieście działa od sześciu lat. Powstał z inicjatywy drużynowego Tomasza Wardengi. Dziś skupia ponad stu harcerzy i harcerek, którzy wytrwale pracują nad własnym charakterem, rozwijają umiejętności, ale i bez ogródek niosą wartościową pomoc dla innych. Jakimi kierują się zasadami, jakie działania wpisują się w ich codzienność? O tym postanowili opowiedzieć na łamach naszej gazety.

Jak to jest być najlepszą drużyną w Polsce?

Tomasz Wardenga: Uważam, że świetnie! Tak czuję ja i harcerze, którzy po ten tytuł sięgnęli. Jesteśmy na topie! Sześć lat temu powołaliśmy Związek Harcerstwa Rzeczypospolitej tu, w Wodzisławiu Śląskim, wtedy też powstała drużyna i cały czas pniemy się do góry. Chcemy realizować coraz trudniejsze cele i to się udaje. Dwa lata temu zakończyliśmy udział w Turnieju Drużyn Puszczańskich na trzecim miejscu, w zeszłym roku byliśmy drudzy. Teraz jesteśmy pierwsi i rewelacyjnie się z tym czujemy! Mimo iż mamy ograniczenia z pandemią, co utrudnia nam życie, mimo że już praktycznie miesiąc minął od momentu zdobycia tytułu, te wielkie emocje wciąż mamy w sercu. Tę radość ze zwycięstwa!

Ten sukces wymagał od Was wielkiej determinacji. W jaki sposób przygotowywaliście się do turnieju i na czym on polegał?

Tymoteusz Wardenga: Turniej Drużyn Puszczańskich to zmagania najlepszych harcerskich drużyn w Polsce. Tę rywalizację można w łatwy sposób porównać do zawodów piłki nożnej, do rywalizacji w poszczególnych ligach. Drużyny przez cały rok realizują poszczególne cele i kwalifikują się, jak można w uproszczeniu powiedzieć, do „lig”. W efekcie mamy kilkanaście najlepszych Drużyn Puszczańskich, które kwalifikują się do turnieju ścisłego i walczą o tytuł najlepszej Drużyny Rzeczypospolitej. Cały ten proces kosztował nas wiele determinacji i przygotowań. Istniejemy od niedawna i tak naprawdę co rok stawialiśmy przed sobą kolejne cele, którym chcieliśmy sprostać. Intensywny czas przygotowawczy do turnieju rozpoczyna się we wrześniu. I w tym okresie, przez ostatnie trzy lata, mieliśmy wiele zbiórek. Myślę, że takiego zagęszczenia nie ma przez cały rok nigdzie! Harcerze mocno motywowali się, bo cel był wysoki. Przez to zaangażowanie udało nam się wywalczyć tytuł.

Tomasz Wardenga: Dodam istotną rzecz, przygotowania to jedno, ale najistotniejsza jest dobra motywacja. Harcerze muszą wierzyć, że to jest w zakresie ich możliwości. Muszą chcieć osiągnąć cel i dać z siebie wszystko. I to było widoczne na turnieju. Każdy chciał wykonać jak największą ilość zadań, zapał mieliśmy ogromny i wierzyliśmy w to, że się uda. Wiara przenosi góry…

Jakimi umiejętnościami musieliście się wykazać?

Tymoteusz Wardenga: Ta edycja, z powodu pandemii, była dosyć nietypowa. Zazwyczaj turniej wyglądał tak, że wszystkie drużyny spotykały się w jednym miejscu i podejmowały rywalizację. W tym roku każda drużyna w swojej okolicy organizowała biwak, a łączyliśmy się z innymi poprzez Internet. Tym sposobem dostawaliśmy też od organizatorów zadania do wykonania. Poza tym, na każdy taki biwak przyjeżdżali obserwatorzy z zewnątrz. Zatem, mieli na oku każdą drużynę. Rzecz polegała na wykonywaniu zadań – harców – o różnym poziomie trudności. Przykładowo wymienię: rozpalanie ogniska na wodzie, przecięcie szklanej butelki, upieczenie ryby – mnóstwo zadań i dla starszych, i dla młodszych harcerzy. Im więcej wykonaliśmy, tym więcej zdobywaliśmy punktów. Na tym polegała główna, sobotnia rywalizacja. Przez połowę biwaku lał deszcz, ale to nikomu nie przeszkadzało. Robiliśmy swoje. W niedzielę miało miejsce expo – czyli pokazy drużyn harcerskich. Zademonstrowaliśmy m.in. szpaler z lasek skautowych, naszą wizytówkę oraz pokaz „pajęczynek” czyli konstrukcji stworzonych ze sznurka z ciekawymi układami. Przygotowaliśmy też modele różnych elementów obozowych, w tym tzw. kurnik, trzypoziomowy namiot. Na koniec prezentowaliśmy też pokazy ogniowe. Wszystko transmitowane było na żywo, stąd każdy, kto chciał, mógł nas oglądać i wspierać. Trzy najlepsze pokazy kwalifikowały się do finału, w którym drużyny raz jeszcze miały okazję pokazać, na co je stać. Na przygotowanie się do decydującego expo mieliśmy ok. 15 minut, więc emocje były ogromne.

Ta świadomość, że Wasze poczynania są transmitowane, dodawała Wam więcej motywacji czy stresu?

Tymoteusz Wardenga: I motywowała, i stresowała. Dodam, że punktowane było także to, ile osób udało nam się zachęcić do oglądania. Zatem sami zabiegaliśmy o jak najliczniejszą publiczność. Czuliśmy, że są z nami rodzice, znajomi, harcerze z Górnego Śląska, co dodatkowo nas motywowało.

Tomasz Wardenga: Harce, które wykonywali, musieli nagrywać i przesyłać do komisji przebywającej w Lublinie, która oceniała wszystkie drużyny, zatem było to sprawiedliwe. Ale nie zabrakło też potężnej dramaturgii, bowiem zaczęliśmy ze słabej pozycji, z okolic szóstego miejsca, co było porażką kompletną! Problem był natury technicznej, nie potrafiliśmy w szybki sposób przesyłać nagrań z wykonanych zadań. Gdy go opanowaliśmy, materiały zaczęły sukcesywnie trafiać do komisji, a my pięliśmy się w górę. Tuż przed utajnieniem punktacji byliśmy ex aequo na pierwszym miejscu. Więc już wiedziałem, że nie będzie źle! Ogłoszenie wyników miało miejsce w Warszawie. Reprezentowałem naszą drużynę. Miałem świadomość, że raczej nikt nam tego mistrzostwa nie wydrze i tak się stało! Zostaliśmy najlepszą Drużyną Rzeczypospolitej. Za rok będziemy walczyć o utrzymanie tytułu.

To z pewnością niesamowita satysfakcja, ale i całkiem pokaźna nagroda…

Tomasz Wardenga: Owszem, tak. Otrzymaliśmy czek na 50 tysięcy złotych z przeznaczeniem na dofinansowanie obozu zagranicznego. Nie wiem, czy uda się go wykorzystać w tym roku, z wiadomych powodów, ale z pewnością spożytkujemy nagrodę należycie. Nagroda jest ważna, ale tak naprawdę nie o nią chodzi. Wartością jest naszywka „Drużyna Rzeczypospolitej”. To prawdziwy powód do dumy! Cenna rzecz, która budzi uznanie wśród innych harcerskich drużyn. To symbol najwyższego, możliwego do zdobycia odznaczenia – takie harcerskie Virtuti Militari. Ale, co tu jeszcze nie zabrzmiało, w harcerstwie nie chodzi tylko o to, żeby wygrywać, chodzi o to, by wychować osoby, które świetnie poradzą sobie w codziennym życiu. To jest istota. Wygrywanie jest owszem, super, ale nie jest celem samym w sobie, dla którego my działamy. I o tym też świadczy fakt, że drużyna turniejowa składała się z harcerzy bardziej sprawnych i tych, którym zadania przysparzały sporo trudności. Ale na tym rzecz polega, by zdobywać cenne doświadczenie, które zaprocentuje w przyszłości.

Każdy może być harcerzem?

Tomasz Wardenga: Każdy! I mamy na to wiele przykładów.

Oliwier Morawski: Spodobało mi się tutaj, chciałem przeżyć przygodę życia. Mój kolega też był harcerzem, stwierdziłem, że nie będę gorszy od niego. Jest motywacja. Przede wszystkim harcerstwo jest kształcące. Uczy zwykłych, ale istotnych czynności. Harcerstwo kształtuje człowieka i to jest piękne.

Więc tak naprawdę harcerzem jest się na całe życie?

Tomasz Wardenga: Tak. Choć początki bywają różne. Na przykład Wojtek, po pierwszym obozie tak się zniechęcił, że na pół roku porzucił harcerstwo. Ale wrócił i dziś jest jednym z odważniejszych, solidniejszych chłopaków, który trudne wyzwania wykonuje bez problemu. Na początku był ciamajdą, co trzeba przyznać, a teraz jest prawdziwym twardzielem.

Tymoteusz Wardenga: Wojtek w tym roku na obozie zdobył sprawność trzech piór, to sprawność wpisująca się w tradycję harcerską. Jest ona niezmienna, polega na trzech próbach: 24 godziny głodu, można tylko pić wodę, następnie próba 24 godzin milczenia, co jest niełatwe, bo gdy coś się wymknie, kolejny raz można spróbować za rok. Ostatnia, to próba samotności – w lesie, wówczas harcerza nikt inny nie może zobaczyć. Jeśli uda się zdobyć te trzy próby, to wtedy zdobywa się wspomnianą sprawność.

Tomasz Wardenga: Harcerstwo jest dla wszystkich, w tym dla osób „trudnych”. Adam był największym rojbrem w szkole. Jak do nas dołączył, to faktycznie widać było, że ma niezły temperament. Tutaj, zgodnie z prawem harcerskim, można nad sobą pracować. Ale trzeba tego chcieć, dążyć samemu do zmiany. Teraz Adam jest zastępowym i ma pod sobą kilku chłopaków, dla których musi być wodzem, przyjacielem, starszym bratem i nie może zachowywać się źle. Harcerstwo, jak mówi mama Adama, zmieniło go kosmicznie! I o to chodzi, ja liczę na każdego. Oczywiście bywa i tak, że niektórzy odchodzą z drużyny, bo nie potrafią się w niej odnaleźć. A z drugiej strony dzieje się tak, że to dzieci stają się inspiracją dla rodziców i to rodzice, podążając ich śladem, decydują się na założenie harcerskiego munduru. Widzą, że to ma sens. Angażują się, mogę na nich liczyć. Przychodzą na próby i muszą przestrzegać prawa harcerskiego,w tym zakazu picia alkoholu i palenia papierosów. Prawo to obowiązuje każdego, bez wyjątku. Harcerz musi być wiarygodny. Gdy dorosły człowiek świadomie z pewnych przyzwyczajeń rezygnuje, to znaczy, że harcerstwo ma wartość. Uczy mówić „nie” poważnym, złym rzeczom, nawet w sytuacjach, gdy gro osób postępuje inaczej.

Co to takiego prawo harcerskie?

Tomasz Wardenga: W dziewięciu punktach mówi o tym, jaki powinien być harcerz, a dziesiąty punkt to zakaz. Stara się uwypuklać pozytywne wartości, zalety. Staramy się tych zapisów przestrzegać, ale to nie oznacza, że czasem nie postępujemy inaczej, wbrew nim. Chodzi o to, że wiemy, jak być powinno i staramy się pracować nad sobą przez cały czas. I walczyć ze słabościami, bo kiedy to się robi, zawsze jest się o krok do przodu.

Jak zaczęła się Pana przygoda z harcerstwem?

Tomasz Wardenga: Zaczęła się jeszcze w czasach komunistycznych i nie była fajna. Wtedy uważałem harcerstwo za beznadziejną organizację. I tak było aż do szkoły średniej, kiedy to na jednej z lekcji wychowawczych kolega przyprowadził drużynę harcerską i zaczął o niej opowiadać. Spotkał się z krytyką, niemniej to wtedy powstał pomysł stworzenia własnej drużyny, właśnie w szkole. Wstąpiłem do niej tylko po to, by ją rozwalić od środka! Bo uważałem, że harcerstwo to najgorsza rzecz na świecie. Ale będąc w niej, przekonałem się, czym ono tak naprawdę jest. Przyjaźń, przygoda, braterstwo, wyjazdy, zdobywanie poszczególnych stopni – to wszystko nadawało mu sens. Było piękne! Z największego krytyka stałem się drużynowym. Przez kilka lat miałem „przerwę”, ponieważ poświęciłem się rodzinie. Gdy dzieci dorosły, szukałem czegoś odpowiedniego spośród ZHP w okolicy i nie znalazłem. Woziłem córkę do Bytomia, a syna do Raciborza. Było to dość absorbujące. Postanowiłem stworzyć harcerstwo tu, w Wodzisławiu Śląskim. Ta decyzja zapadła sześć lat temu. I zaczęło się dziać.

Ilu harcerzy obecnie jest w Waszych szeregach?

Tomasz Wardenga: Są drużyny, pracujemy z zuchami, są też wędrownicy, ci najstarsi. Chłopców jest ponad osiemdziesięciu, dziewczyn ponad dwadzieścia, co w efekcie daje ponad sto osób, tworzących ZHR w naszym mieście. Każdy może do nas dołączyć. Atmosfera jest taka, że starsi dobrze czują się z młodszymi i na odwrót. To jest istotne. Uczymy się działać wspólnie i rozmawiać ze sobą. Wzmacniamy relacje. Tak na przykład działo się podczas spływów kajakowych, na które zapraszamy rodziny. Możemy zaobserwować, jak scalają się więzi, kiedy ojciec z synem płyną razem i spędzają ze sobą czas. Albo tworzą je na nowo. Bo to różnie w życiu bywa. Pozytywów płynących z takich spotkań jest wiele.

Jak wygląda Wasza codzienność?

Tomasz Wardenga: Harcerstwo to także służba. W czasie pandemii robimy zakupy osobom starszym. Tak się dzieje od kwietnia. Jeśli ktoś chce skorzystać z naszej pomocy, prosimy o kontakt telefoniczny: 692 542 591, 516 765 695. Działamy też na rzecz kombatantów. W ramach corocznej akcji Rodacy-Bohaterom przygotowujemy paczki i zawozimy je do kombatantów, żyjących na Kresach. Byliśmy na Litwie, na Białorusi, na Ukrainie czy na Łotwie. Ostatni taki wyjazd udało nam się doprowadzić do skutku na dzień przed zamknięciem granic, z powodu koronawirusa. Dostarczyliśmy 180 paczek. Oprócz tego pomagamy tutejszym kombatantom, choć niewielu ich już zostało. Pamiętamy o nich, na uroczystościach nosimy sztandar Armii Krajowej. To taka sztafeta pokoleń i cieszymy się, że możemy zaświadczyć o ich bohaterstwie. Organizujemy też „Bieg Tropem Wilczym”, za nami trzy edycje, które spotykają się z coraz większym zainteresowaniem. Udzielamy się w świetlicy środowiskowej, pomagamy młodym ludziom w nauce. I robimy to skutecznie. Dwukrotnie też współorganizowaliśmy festiwal charytatywny w dzielnicy Radlin II. Zresztą, gdy ktoś zwraca się do nas z prośbą o wsparcie, zawsze mówię: tak.

Od jak dawna spotykacie się w harcówce, na Rynku 22?

Tomasz Wardenga: Praktycznie od roku. Po pięcioletnich staraniach udało się nam. Z pomocą przyszli nam kombatanci, w sprawę szczególnie zaangażował się pan Władysław Szymura. Czasami spotykaliśmy się w „Budowlance”. Mamy swoją siedzibę, ale harcerstwo nie polega na siedzeniu! Harcówka to miejsce, z którego rozpoczynamy nasze działania. Tu też załatwiamy sprawy organizacyjne.

Przed nami 11 listopada, Święto Niepodległości. Ciekawi mnie, jakie znaczenie ma dla Was słowo: patriotyzm?

Tymoteusz Wardenga: Staramy się, by zarówno z okazji Święta Niepodległości czy 3 Maja, wielu z nas wzięło udział w uroczystościach. Żeby była pełna drużyna, harcerki, zuchy i harcerze. Wędrownicy co roku niosą sztandar Armii Krajowej. Wychowanie patriotyczne jest dla nas bardzo ważne. Odzwierciedla się nie tylko podczas wspomnianych świąt, ale przez cały rok. Na przykład podczas zjazdów mamy tak zwane „fabuły”, za pośrednictwem których poznajemy wybrany fragment historii. Przykładowo był obóz związany z powstaniami śląskimi, był biwak przybliżający historię skautingu. To aspekty ważne w harcerstwie. Wspaniałą lekcją historii jest akcja Rodacy-Bohaterom.

Tomasz Wardenga: W ogóle spotkania z tamtejszą Polonią są tak skuteczną lekcją patriotyzmu, że nic więcej nie trzeba. Pojechaliśmy na przykład na osiem dni na Litwę i Łotwę. Nasze zadanie polegało na porządkowaniu grobów i zapalaniu zniczy. I ci harcerze, którzy w tej wyprawie uczestniczyli, stwierdzili, że to ich najlepszy wyjazd! Spotkali się z Polakami, mogli z nimi porozmawiać, zostali obdarowani niesamowitą życzliwością, gościnnością, wspaniałymi historiami. Były to prawdziwe relacje i szczere reakcje.

Pielęgnujecie w pamięci takie szczególne spotkanie?

Tomasz Wardenga: Do paczek, które zbieramy w ramach akcji Rodacy-Bohaterom, dołączamy też kartkę z życzeniami. Byłem zaskoczony i wzruszony, gdy w jednym z domów zobaczyłem obok zdjęć rodzinnych, orderu Virtuti Militari, taką kartkę… od osoby z Polski. Zrozumiałem, jak ogromną wagę ma dla żyjących na Kresach Polaków taki gest! Jak trwają w polskości i jak cenią sobie nas. Takie sytuacje utwierdzają w przekonaniu, że warto podejmować tego typu działania. Mamy energię i motywację ku temu. Bo tak naprawdę nie chodzi o paczkę i kartkę, ale o pamięć! Bo jasnym jest, że mieszkający na Kresach Polacy przeżyją bez naszych paczek, ale bez naszej pamięci – nie. Dodam, że akcja zaczyna się zwykle po 11 listopada. Warto śledzić informacje i – jeśli ma się ochotę – włączyć się w nią. Sporo osób angażuje się co roku, ale każde kolejne wsparcie jest cenne.

Bo ważniejsze jest, by być, niż mieć!

Tomasz Wardenga: Dokładnie tak. I niewątpliwie było to widoczne właśnie wśród Polonii. To osoby bogate wewnętrznie i życzliwe. Z takimi postawami stykaliśmy się niemal na każdym kroku. W pamięci mam spotkanie na Litwie, notabene, z panem Tadeuszem. Jego wzruszenie było powalające. I udzielało się nam. Coś wspaniałego! Nie ma wątpliwości, że dla takich momentów warto być harcerzem!

Dziękuję za spotkanie.

Więcej na temat działalności ZHR Wodzisław Śląski znajduje się na stronie: www.wodzislaw-zhr.pl  

Rozmawiała Magdalena Szymańska

Autor: wodzislaw-slaski.pl, redakcja@naszwodzislaw.com

Bądź na bieżąco z nowymi wiadomościami. Obserwuj portal naszwodzislaw.com w Google News.

Reklama
Reklama

Komentarze (0)

Dodaj komentarz

Autor: Gość (Aby podpisać komentarz swoim nickiem musisz się zalogować)
Portal naszraciborz.pl przeciwstawia się niestosownym, nasyconym nienawiścią komentarzom,
niezależnie od wyrażanych poglądów. Jeśli widzisz komentarz, który jest hejtem – wyślij nam zgłoszenie.
Pozostało (1000) znaków do wykorzystania
Aby potwierdzić, że jesteś człowiekiem kliknij: kanapkę
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Aktualności19 kwietnia 202411:23

Nowy wybieg dla psów w Rodzinnym Parku Rozrywki

Nowy wybieg dla psów w Rodzinnym Parku Rozrywki  - Serwis informacyjny z Raciborza - naszraciborz.pl
0
wodzislaw-slaski.pl, fot. Natalia Maciejek
Aktualności18 kwietnia 202413:21

Umowa na przebudowę 1 Maja w Gołkowicach podpisana

Umowa na przebudowę 1 Maja w Gołkowicach podpisana - Serwis informacyjny z Raciborza - naszraciborz.pl
0
Starostwo Powiatowe w Wodzisławiu Śląskim
Reklama
Reklama
Reklama
Aktualności19 kwietnia 202412:05

Supermoce na scenie Festiwalu Karaoke

Supermoce na scenie Festiwalu Karaoke - Serwis informacyjny z Raciborza - naszraciborz.pl
0
Starostwo Powiatowe w Wodzisławiu Śląskim
Sport19 kwietnia 202411:06

Weekendowy Niezbędnik Kibica

Weekendowy Niezbędnik Kibica - Serwis informacyjny z Raciborza - naszraciborz.pl
0
(greh)
Reklama
Reklama
Aktualności19 kwietnia 202413:30

Wodzisław Śląski na weekend

Wodzisław Śląski na weekend - Serwis informacyjny z Raciborza - naszraciborz.pl
0
wodzislaw-slaski.pl, fot. Natalia Maciejek
Reklama
Aktualności19 kwietnia 202413:37

Ponad tysiąc przebadanych, jeden zatrzymany

Ponad tysiąc przebadanych, jeden zatrzymany - Serwis informacyjny z Raciborza - naszraciborz.pl
0
KPP Wodzisław Śląski
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
© 2024 Studio Margomedia Sp. z o.o.