Dwa trudne mecze koszykarek Olimpii
W miniony weekend koszykarki Olimpii Wodzisław Śląski rozgrywały dwa bardzo trudne i jak się okazało bardzo emocjonujące dla kibiców spotkania. W sobotę wodzisławskie koszykarki zmierzyły się z aktualnymi liderkami tabeli – drużyną Korony AZS PK Kraków.
Zdecydowanymi faworytkami spotkania były akademiczki z Krakowa, które w rozgrywkach ligowych nie doznały jeszcze porażki, jednak koszykarki Olimpii już od pierwszych minut meczu pokazywały, że nie zamierzają ustępować bardziej doświadczonym przeciwniczkom.
Zmotywowane i skoncentrowane Olimpijki, mimo mocnego otwarcia 5:0 Krakowianek, od drugiej minuty pierwszej kwarty przejęły inicjatywę w meczu i po serii punktowej 12:1 w ósmej minucie wyszły na prowadzenie 12:6. W kolejnych minutach tej kwarty skutecznie grające koszykarki z Wodzisławia powiększyły jeszcze swoja przewagę i ku radości kibiców schodziły na pierwszą przerwę prowadząc 16:8. W drugiej kwarcie oba zespoły bardzo mocno wzmocniły działania w defensywie, ale żadna z drużyn nie zdołała osiągnąć przewagi w efekcie kwarta skończyła się remisowo 15:15, a to oznaczało, że ambitnie i bez respektu grające wodzisławianki utrzymały przewagę wypracowaną w pierwszej części meczu.
Kryzys dopadał wodzisławianki w drugiej minucie trzeciej kwarty. Bardzo skutecznie grające Krakowianki zapisały na swoim koncie 11 kolejnych punktów przy zerowej zdobyczy Olimpijek i w efekcie, w szóstej minucie kwarty, przewaga gospodyń stopniała do zaledwie jednego punktu (35:34). Niemoc strzelecką Olimpii przełamała w siódmej minucie Joanna Sobota i od tego momentu już do końca kwarty trwała „wymiana ciosów”, w której minimalnie lepsze znowu okazały się wodzisławianki schodzące na ostatnią przerwę z korzystnym dla siebie wynikiem 41:38. Ostatnia odsłona spotkania to już prawdziwy horror. Najpierw dwa celne rzuty za 3 punkty akademiczek wyprowadzają Koronę na trzypunktowe prowadzenie 44:41, a w chwile później dwa celne rzuty osobiste i rzut z gry Joanny Soboty doprowadzają do remisu 48:48. Gdy na kilkanaście sekund przed końcem spotkania za dwa punkty trafia najskuteczniejsza zawodniczka Korony – Duter Magdalena wyprowadzając swój zespół na dwupunktowe prowadzenie 48:50, i gdy wydaje się, że jest po meczu walczące w obronie koszykarki Olimpii przechwytują piłkę i dzięki szarży Aleksandry Lewoń-Szczansny zakończonej celnym rzutem równo z syreną kończącą spotkanie doprowadzają do dogrywki. W dogrywce praktycznie oglądaliśmy festiwal rzutów osobistych głównie w wykonaniu Krakowianek, które zachowały zimną krew i pewną rękę wygrywając w dodatkowym czasie 7:1 a w całym meczu 57:51.
ŻKK Olimpia - Korona AZS PK Kraków 51:57 (16:8, 15:15, 10:15, 9:12, dogrywka 1:7)
Punkty: Lewoń-Szczansny Aleksandra 22 (5x3 pkt) Sobota Joanna 14, Piechaczek Aleksandra 7, Oskwarek Weronika 5, Mikołajewska Karolina 2, Wiertelak Żaneta 1 Opiatowska Monika 0, Walocha Wioletta 0.
Po sobotnim horrorze w niedzielę wodzisławianki przystąpiły do kolejnego bardzo trudnego spotkania. Tym razem przeciwnikiem Olimpii była drużyna MLKS Rzeszów – wicelidera rozgrywek. Rzeszowianki jak do tej pory miały na swoim koncie tylko jedną porażkę, odniesioną w spotkaniu z Koroną Kraków, więc do meczu z ekipą z Wodzisławia przystępowały w roli faworytek. Pierwsze minuty meczu zdawały się potwierdzać wyższość drużyny przyjezdnej - po skutecznych akcjach Karoliny Trzcińskiej i odpowiedzi Weroniki Oskwarek Rzeszowianki wyszły na prowadzenie 5:2. Sygnał do ataku Olimpijkom dała jak zwykle niezawodna w rzutach zza lini 6,75 - Aleksandra Lewoń-Szczansny. Pierwszą, z pięciu rzuconych w meczu, „trójką” wyrównała wynik spotkania na 5:5 i poderwała team z Wodzisławia do walki tak, że na koniec kwarty pierwszej, głównie za sprawa Joanny Soboty, osiągnęły one siedmiopunktowe prowadzenie 20:13. W drugiej kwarcie przewagę na boisku odzyskał zespół z Rzeszowa, któremu pod nieobecność na boisku Joanny Soboty i Moniki Opiatowskiej udało się doprowadzić do remisu 27:27 Trzecia odsłona meczu rozpoczęła się od skutecznych ataków Joanny Soboty oraz kolejnej „trójki’” A. Lewoń Szczansny. Bardzo dobre wejście na boisko w tej części gry odnotowała też najmłodsza z Olimpijek – Wioletta Walocha, która prócz czterech zdobytych punktów wymusiła dobra grą w obronie trzy faule ofensywne zawodniczki MLKS-u. W efekcie Olimpia wygrywa kwartę 21:11 i w całym spotkaniu obejmuje dziesięciopunktowe prowadzenie 48:38.
Kwarta czwarta to znowu przewaga Rzeszowianek, które dzięki zastosowanej obronie strefowej utrudniły akcje ofensywne gospodyniom. Gdy w 3 minucie ostatniej części gry przewaga Olimpii zmniejszyła się do zaledwie trzech punktów oddech gospodyniom pozwoliła złapać najpierw Karolina Mikołajewska celnym rzutem za trzy punkty a w chwilę później Joanna Sobota rzutem dwupunktowym. Pomiędzy minutą piątą a siódmą znowu do gry wróciły ambitnie walczące Rzeszowianki doprowadzając do remisu 53:53 jednak odpowiedź trzypunktowa „Lewej” i kolejne dwa punkty J. Soboty znów pozwoliły Olimpijkom odskoczyć i przejąć kontrole nad meczem. W ostatnich dwóch minutach spotkania zawodniczki z MLKS-u próbowały jeszcze z mienić losy meczu oddając szybkie rzuty i przerywając faulem akcje gospodyń jednak bardzo dobrze grające zwłaszcza w defensywie koszykarki z Wodzisławia nie pozwoliły już wydrzeć sobie zasłużonego zwycięstwa .
ŻKK Olimpia Wodzisław Śląski - MLKS Rzeszów 62:55 (20:13, 7:14, 21:11, 14:17)
Punkty w meczu zdobyły: Lewoń-Szczansny Aleksandra 21 (5x3 pkt.), Sobota Joanna 18, Walocha Wioletta 6, Mikołajewska Karolina 6 (1x3 pkt.), Oskwarek Weronika 5, Wiertelak Agnieszka 4, Piehcaczek Aleksandra 2, W meczu wystąpiły również: WIertelak Żaneta 0, Cywka Marta 0, Opiatowska Monika 0.
Trener wodzisławskiej drużyny nie krył zadowolenia i po ostatnim gwizdku sędziego tak komentował spotkania: „Oczywiście jestem bardzo zadowolony z postawy drużyny w obu meczach. Mimo, że przegraliśmy mecz z Koroną to jestem pełen podziwu dla postawy dziewczyn w obu spotkaniach. Była wola walki, zaangażowanie i bardzo trudna, czasami nawet wręcz, walka z przeciwniczkami. Myślę, że dla kibiców były to dwa bardzo fajne widowiska, w których zawarte było całe piękno tego sportu – często zmieniająca się sytuacja na boisku i walka o każdy jego centymetr, rzuty z dalekiego dystansu, agresywna obrona, kontrataki. Na pochwałę zasługuje cały zespół bo oprócz zawodniczek stanowiących o jego obliczu czyli: Joanny Soboty, Aleksandry Lewoń-Szczansny, Weroniki Oskwarek bardzo dobre spotkania rozegrały Aleskandra Piechaczek, Żaneta Wiertelak, Agnieszka Wiertelak czy wreszcie "mała" bohaterka drugiego meczu – Wioletta Walocha”
Komentarze (0)
Dodaj komentarz