Sanitariuszki i mundurowi przy muzeum
Przy budynku wodzisławskiego muzeum stanął w niedzielę szpital i kuchnia polowa. Wokół kręciły się urocze sanitariuszki. Dodatkowo historyczny schron w parku miejskim został otwarty dla zwiedzających, a jego wnętrze wypełniło się eksponatami z okresu II wojny światowej. Oprowadzali panowie w mundurach.
Od rana przy budynku wodzisławskiego muzeum trwało budowanie szpitala polowego, kuchni i ustawianie eksponatów. Gdzieniegdzie powbijane były biało-czerwone flagi. To członkowie i sympatycy Grupy Rekonstrukcji Historycznej „Powstaniec Śląski” z Wodzisławia przygotowywali się na przyjęcie zwiedzających. Wszystko w ramach „Niedzieli z Muzeum”
Obowiązkowym punktem programu było zejście do historycznego schronu w parku miejskim. – Ten schron, a właściwie szczelina przeciwlotnicza, ma łącznie 90 metrów długości – powiedział nam Kazimierz Piechaczek, prezes Grupy Rekonstrukcji Historycznej „Powstaniec Śląski”. Wnętrze schronu było wypełnione eksponatami z okresu II wojny światowej. – To namiastka tego, co mamy. Nie byliśmy w stanie przywieźć wszystkiego. Niektóre przedmioty to pamiątki rodzinne, inne zostały przez nas zakupione, a jeszcze inne otrzymaliśmy od ludzi, którzy dają je nam, bo wiedzą, że ocalimy je od zniszczenia i zapomnienia – podkreślił prezes.
Wśród eksponatów znalazły się mundury polskie i niemieckie, repliki i oryginały broni, dokumenty i mapy. – Jest między innymi mundur żołnierza gen. Maczka, mundur powstańca z Pszowa, mundury młodzieżówki niemieckiej Hitlerjugend i Bund Deutscher Mädel, volks gas maska dla mieszkańców ze wszystkimi drukami, piękna replika pistoletu Sauer 38H, repliki granatów czy oryginalna broń rosyjska PPSz –wyliczają prezes Kazimierz Piechaczek i jego zastępca Adam Kaszuba. Było też sporo dokumentów, które nawiązywały do losów Ślązaków. – Mamy dokumenty ludzi z Radlina, Pszowa czy Wodzisławia. Ówczesna sytuacja Ślązaków była trudna i skomplikowana. Ostatnio dotarłem na przykład do dokumentu świadczącego o tym, że kobieta podpisała w styczniu 1945 roku Volkslistę. To był jedyny sposób uratowania siebie i swojej rodziny – opowiadają.
Mnóstwo interesujących eksponatów znalazło się też przy wejściu do schronu. Działanie jednego z nich prezentował Flawiusz Pietrzyk z Gliwic. – Ta praska pochodzi z 1890 roku. A wciąż działa – podkreślał i na dowód wręczał zwiedzającym piękną pocztówkę.
Po zwiedzaniu można było odsapnąć i zjeść porcję grochówki z kuchni polowej.
Członkowie Grupy Rekonstrukcji Historycznej „Powstaniec Śląski” zapewniają, że to nie ostatnie spotkanie z mieszkańcami Wodzisławia i okolic. – Żaden z nas nie jest historykiem, ale chętnie robimy rekonstrukcje i urządzamy wystawy – przekonują. - Gorące podziękowania należą się ludziom, którzy nam w tym pomagają. Między innymi mojemu kuzynowi, który użyczył nam osuszacze i zapewnił transport – puentuje Piechaczek.
(m)
Komentarze (0)
Dodaj komentarz